
Niepotrzebne kompleksy na tle polskiej edukacji
Czerwiec i lipiec to szczyt okresu rekrutacyjnego na polskich uczelniach wyższych. W ubiegłym roku największą popularnością wśród aplikujących na uniwersytetach cieszyły się takie kierunki, jak psychologia, zarządzanie i prawo. Szczególnie ten ostatni kierunek odnotował duży wzrost zainteresowania, chociaż zarządzanie nadal cieszy się niesłabnącą popularnością. Kiedyś i studia prawnicze, i w zakresie zarządzania były oblegane przede wszystkim z tego powodu, że dawały konkretny zawód. W latach, kiedy bezrobocie wynosiło kilkanaście procent, był to niezwykle ważny argument. A czemu dzisiaj, gdy rąk do pracy brakuje, a pracodawcy wyrywają sobie dobrych absolwentów, popularność obu kierunków nie słabnie?
Studia to czas na podejmowanie decyzji o przyszłości
Na studia idzie się coraz częściej nie z myślą o tym, by po ich ukończeniu wykonywać konkretny zawód, ale po to, by mieć możliwość swobodnego kształtowania swojej kariery. Nikt nie może wymagać od abiturienta, aby miał już sprecyzowany plan zawodowego rozwoju i wiedział, gdzie chce się zatrudnić za pięć lat. A zarówno psychologia, jak i prawo czy zarządzanie dają bardzo szerokie możliwości kształtowania przyszłości. I czas na podjęcie ważnych decyzji.
Ten czas jest ważny nie tylko z powodu specyfiki młodego wieku i trudności wyboru tego, co chce się w życiu robić. Tak samo ważny, a może nawet ważniejszy element to coraz szybsza ewolucja rynku pracy. Rozwój nowoczesnych technologii, z AI na czele powoduje, że wiele zawodów, jeśli nawet nie zaniknie, to może ulec diametralnemu przekształceniu. W związku z tym cztery-pięć lat studiów w perspektywie dynamiki zmian wokół nas może znaczyć tyle, ile dwadzieścia czy trzydzieści lat w pokoleniu rodziców tych młodych ludzi.
Perspektywy, nie konkretny zawód
Dlatego studia nie są dziś – poza takimi kierunkami, jak kierunki medyczne czy techniczne – przyuczeniem do zawodu, ale dostarczeniem wiedzy i umiejętności, które pozwolą młodym ludziom na samodzielne pokierowanie swoją karierą. Dostrzega to na przykład jeden z najstarszych i najwyżej ocenianych w rankingach wydziałów prawniczych w Polsce, Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Wysoką pozycję w rankingu ma również Wydział Zarządzania UW, którym przez lata kierował JM rektor tej uczelni, prof. Alojzy Nowak. To tutaj wykuwają się przyszłe talenty palestry, a także managmentu czołowych polskich spółek.
Moja alma mater, Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, także stawia dzisiaj nie tylko na kształcenie zawodowe, ale na stwarzanie możliwości. Uczelnia oczywiście zapewnia specjalistyczną wiedzę, lecz również uczy odpowiedzialności i podejmowania samodzielnych decyzji.
Warto też wspomnieć o Szkole Głównej Handlowej w Warszawie, która jako pierwsza w latach 90-tych wprowadziła możliwość dobierania przez studentów indywidualnych ścieżek nauki, w ramach tego samego kierunku.
Kuźnia ambasadorów Marki Polska
Myślę, że nie zawsze doceniamy poziom naszych uczelni wyższych, porównując je do pozycji najbogatszych i najbardziej elitarnych światowych uczelni. Tymczasem wybiera je coraz więcej studentów zagranicznych – ponad 108 tysięcy, z czego trzy czwarte pochodzi z Europy. Zagraniczni studenci stanowią już prawie 9% ogółu, a piętnaście lat temu stanowili zaledwie 0,82%. Taki wzrost to efekt tego, że studia w Polsce są nadal relatywnie tanie w porównaniu z innymi krajami Europy, sama Polska jest państwem wciąż jeszcze bezpiecznym, a nasze uczelnie cieszą się zasłużoną międzynarodową renomą. Trzymam kciuki, by ten procent szedł w górę – zagraniczni absolwenci naszych szkół wyższych będą nie tylko dobrymi lekarzami, prawnikami i menadżerami, ale również świetnymi ambasadorami Marki Polska na szerokim świecie!
Źródło Salon24.pl, blog Krzysztofa Przybyła, prezesa Fundacji Polskiego Godła Promocyjnego