Zielona energia, czyli rozdwojenie jaźni
Krzysztof Przybył: Z sondażu Kantara dla „Faktów” TVN wynika, że 87% uważa, że w kampanii wyborczej powinna być poruszona kwestia pozycji Polski w Unii Europejskiej, a 78% - ochrony środowiska i zmian klimatycznych. Te dwie kwestie są ze sobą ściśle połączone, o czym chcieliby zapomnieć ci, którzy nawołują do bojkotu unijnej polityki klimatycznej. A przecież Polska z roku na rok jest do realizacji ambitnych celów coraz lepiej przygotowana. I to obecny, dystansujący się wobec przyspieszenia zielonych zmian, rząd, planuje i realizuje potężne inwestycje w nisko- i zeroemisyjne źródła energii – za pieniądze państwowych spółek. Czy polityczna narracja rozjeżdża się z działaniami?
Nieraz przyszło mi w cotygodniowych komentarzach wytykać rządzącym lekkomyślność i błędy, rzutujące na polską gospodarkę. Ale fakty są takie, że to państwowe spółki w ostatnim okresie mocno inwestują w OZE – od farm wiatrowych i fotowoltaicznych począwszy, a na małych reaktorach jądrowych skończywszy. Z drugiej strony z ust prominentnych polityków tego obozu padają buńczuczne zapowiedzi niepodporządkowania się „Fit for 55” i określenia w rodzaju „zielony komunizm”.
A widać rządzący wzięli sobie do serca fakt, iż Polacy uważają ekologię i energetykę za kwestie o niezwykle ważnym znaczeniu. Spółki chwalą się (i słusznie) inwestycjami w OZE. Oto w minionym tygodniu Orlen uruchomił w Wielbarku koło Szczytna potężną farmę fotowoltaiczną, składającą się ze 150 tysięcy paneli, wybudowaną kosztem – bagatela – 200 mln zł. Do końca roku jej moc wyniesie 70 MW, co znaczy, że będzie mogła zasilić 35 tysięcy gospodarstw domowych. Koncern ma w planach inne duże farmy fotowoltaiczne, zaś mniejsza – 25 MW w wielkopolskiej Przykonie – już działa. Inny przykład: Polska Grupa Energetyczna wraz z ZE PAK chce zbudować elektrownie jądrową z koreańskim partnerem, niezależnie od rządowego programu. Zwróćmy uwagę, że i kontrolowane przez Skarb Państwa Orlen oraz PGE, i prywatny ZE PAK to spółki giełdowe. Finalnie najbardziej wiarygodną oceną podejmowanych przez inicjatyw jest kurs akcji. Niezależnie od tego, co będą mówić politycy, inwestorzy ocenią zasadność inwestycji. A kursy wspomnianych spółek trzymają się krzepko…
To w końcu – to OZE złe czy dobre?
Nie da się jednocześnie piętnować Unii Europejskiej za rzekomy „zielony komunizm” i przekonywać, że trzeba zmieniać polską energetykę. To pierwsze to zwykła gra wyborcza, to drugie – konieczność. Polska, chcąc nie chcąc, bierze udział w wyścigu o to, kto szybciej przestawi swoje źródła energii na zielone tory. Ten bowiem, kto znajdzie się w czołówce tego wyścigu, da niezwykle potężny impuls rozwojowy swojej gospodarce. I ku niemu zwrócą się spojrzenia światowych inwestorów. Możemy, oczywiście, manifestacyjnie iść spacerkiem, podczas gdy inni biegną, ale nikt nie będzie chciał słuchać naszych jeremiad i opowieści, jak to znowu nas skrzywdzono. Skupmy się na działaniu i promowaniu zielonych rozwiązań, a nie traćmy nomen omen energii na populistyczne hasła.
Źródło Salon24.pl blog Krzysztofa Przybyła , prezesa Fundacji Polskiego Godła Promocyjnego „Teraz Polska”