Co tu mówić o powracających Polakach?
Krzysztof Przybył
Dane są jednoznaczne: Polacy częściej, niż w poprzednich latach, decydują się na powrót z zagranicy do ojczyzny. Oczywiście w naszej dwubiegunowej rzeczywistości każdy ma własne wytłumaczenie tego faktu: rządzący obóz tłumaczy to polityką socjalną i rosnącymi zarobkami, opozycja – sprawami rodzinnymi. Mniej mnie interesują poglądy polityków na to zjawisko, a zdecydowanie bardziej, jak długo ten trend ma szansę się utrzymać. A najbardziej interesuje mnie, czy decydenci mają pomysł, jak na trwałe zatrzymać rodaków w kraju – i w jaki sposób wykorzystać doświadczenie i kontakty, które zdobyli.
Wyjaśnienie, że Polacy masowo wyjeżdżali „za chlebem” jest zarazem prawdziwe i nieprawdziwe w swej prostocie. Owszem, czynnik zarobkowy był bardzo ważny, lecz to nie dziewiętnastowieczne wychodźstwo z pogrążonej w nędzy Galicji. Równie istotne jest pozytywne postrzeganie przez wyjeżdżających szans rozwoju zawodowego, zdobycia dodatkowych umiejętności, nawiązania kontaktów. Wielu z Polaków w momencie wyjazdu nie miało jeszcze sprecyzowanych planów na przyszłość – czy zostanie tam rok lub dwa, czy osiedli się na dłużej, czy pośle dzieci do tamtejszych szkół.
Masowe wyjazdy Polaków do pracy za granicą miały – z punktu widzenia naszej gospodarki – nie tylko negatywne aspekty. Zdecydowanym plusem było zdobycie przez tysiące osób doświadczenia, rozwinięcie swoich umiejętności, zgromadzenie kapitału, który mogą spożytkować w kraju. O ile, rzecz jasna, wrócą. A wracają.