5G – kontekst polski, kontekst unijny
Krzysztof Przybył
Media żyją kryzysem koalicyjnym, a w jego cieniu szykuje się kolejny temat, który może nas poważnie poróżnić z Komisją Europejską. W konsultacjach społecznych jest projekt nowelizacji ustawy o Krajowym Systemie Cyberbezpieczeństwa. Chodzi o przetarg na wybór dostawcy sprzętu i oprogramowania 5G. W tle dodatkowo jest wielka polityka. A na pierwszym miejscu sprawa budowy kluczowego dla przyszłości kraju systemu. Czy uda się przeciąć ten gordyjski węzeł?
Na budowę sieci 5G w Polsce ostrzą sobie zęby światowi giganci, przede wszystkim z USA i z Chin. A gdzie następuje zderzenie interesów tych dwóch państw, gospodarka splata się z wielką polityką. Powinniśmy o tym pamiętać, ale powinniśmy również mieć na uwadze, że w tej konkretnej sprawie na pierwszym miejscu jest interes Polski. Musimy mieć bezpieczną, nowoczesną sieć, zbudowaną za rozsądne pieniądze.
Eksperci podnoszą, że planowane w projekcie ustawy rozwiązania spowodują, że praktycznie nie będziemy mieli wyboru, jeśli chodzi o wybór opcji budowy sieci 5G. Nie chcę analizować politycznej i międzynarodowej sfery, związanej z tym strategicznym projektem. Warto jednak zwrócić uwagę na to, że przyjęte rozwiązania mogą być sprzeczne z regulacjami Unii Europejskiej.
Dyrektywa z roku 2002 w sprawie konkurencji nie dopuszcza, by w obszarze łączności elektronicznej przyznawać jakiemukolwiek podmiotowi specjalne prawa. Ta dyrektywa była nieraz oceniana krytycznie, nie pozwala bowiem przyznawać specjalnych przywilejów podmiotom z państw unijnych. Jednak obowiązuje, a jej cel był oczywisty: w świecie, w którym pozycja narodowych i regionalnych gospodarek zależy od nowoczesnych technologii, nie można preferować „naszego” kosztem „obcego”, choć nowocześniejszego. Tymczasem polski projekt wyraźnie preferuje unijnych dostawców. Szlachetnie, ale niezgodnie z europejskim prawem. Można zrozumieć intencje twórców projektu, można je podzielać, lecz rzeczywistość jest taka, jaka jest.