Hybrydowa wojna z gospodarką
Krzysztof Przybył
Państwowy budżet, wiecznie dziurawy, teraz będzie musiał podołać nowym wyzwaniom. Program „Rodzina 500 plus” już ruszył, trwają przygotowania do uruchomienia nie mniej ambitnego programu „Mieszkanie Plus” – a to rokrocznie miliardy złotych stałych wydatków ze strony państwa. Załatanie budżetowych dziur stało się kwestią o pierwszorzędnym znaczeniu. Tymczasem obok fiskusa każdego roku przepływają dziesiątki miliardów złotych.
Chodzi tu nie tylko o – ostatnio bardzo głośne – wyłudzenia podatku VAT. Zabawa w policjantów i złodziei z podatkowymi przestępcami to wyższa szkoła jazdy, mozolna praca oparta na analizie dokumentów. Mam nadzieję, że wreszcie powszechna stanie się świadomość, iż oszustwa podatkowe nie są żadną „walką z systemem”, zwodzeniem urzędników, a po prostu skrajną nieuczciwością wobec nas wszystkich. Bo to właśnie my wszyscy uczciwie płacący daniny (zgoda, niekiedy wygórowane, niekiedy niesprawiedliwe), składamy się na bogactwo oszustów.
Inny problem, generujący olbrzymie straty dla budżetu i szalenie szkodzący przedsiębiorcom, to przemyt. Tu mamy do czynienia nie tylko z utraconymi przez budżet wpływami. Przemyt, a co za tym idzie – wpuszczanie na rynek nielegalnie sprowadzanych towarów – szkodzi wielu branżom. Najbardziej znany jest przykład branży tytoniowej; szacuje się, że kilkanaście procent palonych w Polsce papierosów pochodzi z przemytu. A że jest to biznes opłacalny, pokazuje fakt, że na Białorusi i w obwodzie kaliningradzkim działają fabryki papierosów (legalnie, oficjalnie!) produkujące towar w zasadzie wyłącznie na przemyt. Nie mówiąc o rodzimych wytwórniach papierosów z przemycanego tytoniu.
W czasach saskich w monarchii pruskiej na masową skalę fałszowano polską monetę, by szkodzić naszej gospodarce. Dzisiaj oficjalna produkcja przemytnicza za wschodnią i północno-wschodnią granicą budzi skojarzenia z wojną hybrydową. O przemycie jako formie wojny hybrydowej z państwem polskim mówili uczestnicy debaty zorganizowanej w minionym tygodniu w warszawskim Domu Dziennikarza, z udziałem ministra spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Błaszczaka, ekspertów, przedsiębiorców i przedstawicieli Straży Granicznej.
Dodałbym, że jest to w takim samym stopniu hybrydowa wojna z polskim biznesem. Problemu nie da się całkowicie wyeliminować, ale warto szybko uruchomić narzędzia, które dadzą szansę na jego ograniczenie. Pierwszy z brzegu przykład, wystawiający jak najgorsze świadectwo polskiej biurokracji. W całej Europie odpowiednie służby mają podłączenie do elektronicznych systemów poborów opłat. Dzięki temu mogą skutecznie przeciwdziałać przestępczości. My, co prawda mamy państwowy system viaTOLL, ale bez możliwości wglądu przez policję, ABW czy służby celne. Służby mogą jedynie zwracać się – w związku z prowadzonymi postępowaniami – o udzielenie informacji, ale nie mają szans na bieżąco monitorować zagrożeń. W minionych latach resort infrastruktury odmawiał MSW bieżącego dostępu wskazując, że viaTOLL służy poborowi opłat. Przykład zawstydzającej małostkowości. Obecnie, jak poinformowała Straż Graniczna, trwają rozmowy z GDDKiA, by zmienić ten stan rzeczy. Świetnie, ale jak długo można rozmawiać?