Inwestycja w polskie rodziny
Jak pisałem kilka tygodni temu – z faktem, że państwo nie może być tylko „nocnym stróżem”, muszą się pogodzić nawet ortodoksyjni liberałowie. Jeśli ma już być tym Janosikiem, który bogatym (korporacjom i bankom) zabiera, a biednym rozdaje, to trzeba dążyć do tego, by przy okazji nie mnożyć niepotrzebnych kosztów. Szkoda, że – przynajmniej na razie – na to się nie zanosi.
Polska na tle krajów unijnych, w szczególności „starej Unii”, wyróżnia się zdecydowanie negatywnie, jeśli chodzi o temat wsparcia rodzin wielodzietnych. Jeszcze kilkanaście lat temu niektórzy politycy (o czym zdecydowanie woleliby dzisiaj zapomnieć) publicznie głosili, że państwo nie jest od tego, by wspierać rozrodczość. Owszem - jest, jeśli serio myślimy o tym, by ktoś pracował na nasze emerytury. Niemcy zrozumieli to już bardzo dawno temu, podobnie jak Skandynawowie. W przypadku Polski zawsze coś stało na przeszkodzie – a to ideologia, a to wiecznie dziurawy budżet, a to rządowe przesilenia nie pozwoliły zrealizować planów wsparcia...
Projekt „Rodzina 500 plus” budzi emocje. To doskonale. Cieszy mnie, że rozmawiamy o tym, jak skutecznie pomóc polskim rodzinom i przyczynić się do tego, by ubywało nas jak najmniej, a nie o tym, czy w ogóle pomagać. Dobrze byłoby, gdyby wszystkie strony tego dyskursu nie okopywały się tak mocno na swoich pozycjach, a próbowały wspólnie znaleźć sposób optymalizacji przedstawionych rozwiązań. Na pewno warto przemyśleć propozycję polityków Kukiz ’15, by zmienić model finansowania rodzin. Zamiast pięciuset (lub więcej) złotych na konto – tyleż mniej odprowadzanych podatków. Oczywiście, wygląda to mniej spektakularnie, ale może być – taniej i bardziej efektywnie.
Nieporównanie mniejsze byłyby bowiem koszty obsługi programu, a co za tym idzie – odetchną samorządy, którym na barki nałożony zostanie poważny ciężar organizacyjny. A osoby, które rocznie odprowadzają mniejsze kwoty do fiskusa, niż wysokość świadczenia? Mogłyby otrzymać po prostu różnicę w postaci zwrotu od urzędu skarbowego. I jeszcze jeden ważny argument: takie rozwiązanie może okazać się zachętą do odprowadzania podatków dla tych, którzy dotąd tego nie czynią.