Jeśli podatek handlowy - to szybko do stołu rozmów
Krzysztof Przybył
Przed kilkoma miesiącami pisałem na tym blogu o ewentualnych problemach, jakie może ściągnąć sobie na głowę rząd, forsując kontrowersyjną formułę podatku handlowego. Można powiedzieć – wykrakałem. Komisja Europejska błyskawicznie wykonała ruchy, które doprowadziły do zawieszenia nowych przepisów, w zaledwie dwa tygodnie po ich wejściu w życie. Lobby wielkich sieci handlowych jest bardzo potężne, a obecny rząd, mówiąc oględnie, nie ma znakomitych relacji z eurokratami. Teraz nasi decydenci zapowiadają korektę – czy jednak mają duże pole manewru?
Zdaniem Komisji Europejskiej uchwalony podatek faworyzuje mniejsze sklepy. Ba, rząd tego nawet nie ukrywał. Michał Jaszczyński, ekspert Instytutu Staszica zwrócił uwagę w rozmowie z portalem dlahandlu.pl, że już samo sformułowanie używane przez decydentów – podatek obciążający handel wielkopowierzchniowy – wskazywało wyraźnie na intencję. Jeżeli faktycznie rząd spodziewał się takiego obrotu spraw, a uchwalenie ustawy miało być sygnałem dla drobnych handlowców: „my obietnice realizujemy, ale niedobra Bruksela nam przeszkadza”, to pozostaje mieć nadzieję, iż faktycznie – jak przekonywał niedawno były już minister finansów Paweł Szałamacha – nasza władza ma plan B. Plan możliwy do akceptacji przez Brukselę, a dodatkowo taki, który nie obciąży ponad miarę polskich handlowców i nie uderzy po kieszeni polskich dostawców. I, co najistotniejsze, przyniesie konieczne środki budżetowi państwa.
W tej sytuacji najrozsądniejszym wyjściem jawi się powrót do koncepcji, którą podpowiadało wielu ekspertów. Czyli jedna stawka podatkowa, a jeżeli dwie, to możliwie spłaszczone.. Paradoksalnie przedstawiciele Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji już w końcu ubiegłego roku podpowiadali takie rozwiązanie – otwartą zostawiając wysokość podatku. Handlowcy wiedzą, że zapłacić będzie trzeba, wolą więc porozumieć się, niż iść na wojnę. To rząd ma bowiem pozycję dominującą w tego typu potyczkach i szereg możliwych narzędzi do wykorzystania. Chociażby regulując bardzo restrykcyjnie kwestię relacji z dostawcami i wprowadzając drakońskie kary za opóźnienia w płatnościach.