Magiczne słowo „innowacyjność”
W wyborczym tygodniu spodziewacie się zapewne Państwo wpisu traktującego o polityce. Nic z tego – takowego nie będzie. Rozmowy o polityce zbyt często przypominają przelewanie z pustego w próżne. Zamiast nad politycznymi hasłami, lepiej pochylić się nad czymś, co pozytywnie łączy: nad innowacyjnością. Mam bowiem wrażenie, że o innowacyjności każdy lubi rozprawiać, jednak niewielu wie, co kryje się pod tym modnym dzisiaj hasłem.
Wokół innowacyjności narosło sporo mitów i błędnych skojarzeń. Takich, jak stawianie znaku równości między innowacyjnością a skrajnym gospodarczym liberalizmem. Być może w wyimaginowanym, utopijnym państwie, w którym rynek stanowi doskonałą maszynerię, działającą bez interwencji z zewnątrz, będzie to powszechną zasadą. W naszej polskiej i europejskiej codzienności jest dokładnie odwrotnie. Jeżeli wymieniać obszary gospodarki, w które państwo nie tylko może, ale wręcz powinno się angażować, to przedsięwzięcia innowacyjne są na pierwszym miejscu...