Niewinny też płaci
22 lipca może stać się znowu symboliczną datą – nie mającą nic wspólnego z coroczną imprezą organizowaną przeze mnie od lat czy z niesławnej pamięci manifestem. Otóż w tej dacie w najbliższą środę Trybunał Konstytucyjny będzie rozpatrywał kwestię o dużym znaczeniu dla milionów polskich właścicieli samochodów. Ma zdecydować, czy zgodny z ustawą zasadniczą jest niezwykle kontrowersyjny przepis, zmuszający właściciela pojazdu do donoszenia na inne osoby – pod karą grzywny. W kodeksie wykroczeń, jak widać, czają się groźne absurdy.
Każdy, komu zdarzyło się otrzymać niemiłą przesyłkę od Straży Miejskiej, Policji czy Inspekcji Transportu Drogowego, może zapoznać się ze stosownym pouczeniem. Wynika z niego, że właściciel pojazdu ma obowiązek wskazać osobę, która popełniła wykroczenie. Jeśli tego nie uczyni, podlega karze finansowej – i to wyższej, niż groziłaby sprawcy wykroczenia.
Przy okazji reformy postępowania karnego, która weszła w życie 1 lipca, wiele mówiono o odejściu od postsowieckiego modelu sądownictwa. Szkoda wielka, że reformatorzy nie pochylili się nad zdumiewającymi zapisami kodeksu wykroczeń. Przepis, którym zajmie się Trybunał Konstytucyjny, pasuje bowiem do demokracji i wolności obywatelskich jak pięść do nosa.
Zwolennicy ostrych sankcji za wykroczenia drogowe i wszechobecnych fotoradarów wskazują, że to sprawdzający się sposób na zwiększenie bezpieczeństwa na polskich drogach. Co jednak wspólnego z dyscyplinowaniem kierowców ma konstrukcja prawna, w myśl której właściciel pojazdu jest karany w zastępstwie osoby dopuszczającej się wykroczenia?