Odszedł promotor polskiego stołu
Krzysztof Przybył
W ferworze politycznej gorączki niewiele mediów odnotowało na należnym miejscu wiadomość niepolityczną i nader smutną. W wypadku samochodowym poniósł śmierć Piotr Bikont, dziennikarz i krytyk kulinarny. Jedna z osób, która jeszcze w latach 90. położyła wielkie zasługi dla otworzenia Polakom oczu na bogactwo kulinarne naszej kultury.
Sam Bikont był zresztą człowiekiem, którego życiorysem można by było obdzielić niejedną osobę. Od lat siedemdziesiątych, od powstania KOR – jako wówczas młody człowiek – był związany z opozycją. Był internowany w stanie wojennym. Później był jednym z ważnych piór niezwykle istotnego pisma solidarnościowego podziemia – „Tygodnika Mazowsze”. Stamtąd, jak wielu dziennikarzy, trafił do „Gazety Wyborczej”.
Piotra Bikonta pamiętamy z niezapomnianego duetu, który stworzył z Robertem Makłowiczem. Ta współpraca zaowocowała nie tylko setkami felietonów, skrzących się dowcipem i lekkością pióra tekstów, ale i kilkoma książkami. A mało kto wie, że pasją Zmarłego była nie tylko kuchnia, lecz także poezja i muzyka alternatywna.
Można się dziwić, że dziennikarz, który przez wiele lat tkwił w samym centrum polityki – a właściwie historii, dziejącej się wokół niego i z jego udziałem – postanowił dać sobie spokój z polityką, polsko-polskimi wojenkami na górze i dole i poświęcił swój talent stołowi i kulturze wokół niego. Można, owszem, ale ja w ogóle się nie dziwię. Przyznam, że z pewną dozą zazdrości myślałem zawsze o redaktorze Bikoncie jako o osobie, która swój talent może poświęcić na promocję czegoś ważnego. Ważnego dla świadomości Polaków i dla polskiej kultury. Bowiem kultura stołu jest nierozłącznym elementem narodowej tożsamości i odbiciem stanu społeczeństwa. Popatrzmy tylko na kuchnię lat PRL, kiedy to była odbiciem codziennych trudności; na stół pierwszych lat Trzeciej Rzeczypospolitej, kiedy zachłysnęliśmy się powiewem (fakt, czasem dość tandetnym) Zachodu. Wreszcie kultura kulinarna Polski AD 2017 – umiemy doceniać to, co rodzime, będąc jednocześnie otwartymi na kulinarne tradycje całego świata. Może ktoś kiedyś napisze książkę o historii polskiego społeczeństwa przez pryzmat kulinarny? Bez dwóch słów – byłoby to dziełko bardzo ciekawe.