Płać, płacz i stój w korkach
Krzysztof Przybył
Kierowcy, którzy i tak lubią narzekać, będą mieli w tegoroczne wakacje naprawdę poważne powody do niezadowolenia. Minister Andrzej Adamczyk zapowiedział, że nie będzie naśladował swoich poprzedników i nie zafunduje podniesienia szlabanów na autostradach. Z punktu widzenia budżetu państwa i logiki zarządzania drogami publicznymi jest to decyzja jak najbardziej słuszna. Tyle, że mówiąc „a”, nie powiedziano „b”. Eksperci od dawna bowiem zwracają uwagę, że podnoszenie szlabanów to kosztowny półśrodek. Receptą jest elektroniczny system płatności za przejazd autostradami. Jak na razie z tego dobrodziejstwa korzystają kierowcy ciężarówek (bo muszą) i kierowcy aut osobowych, którzy zainwestowali w urządzenie viaBOX. Reszcie zostaje tkwić w korkach.
Historia uwieńczonych – miejmy nadzieję, że chwilowym – niepowodzeniem starań o likwidację manualnego systemu poboru opłat na polskich autostradach jest doskonale znana i była opisywana nieraz. Przypomnę tylko pokrótce: wicepremier Elżbieta Bieńkowska podjęła przygotowania do wdrożenia tego rozwiązania, jej następczyni, minister Maria Wasiak prace wstrzymała, a rozpoczęła przygotowania do budowy nowego, kosztownego systemu poboru opłat, czyli zastąpienia jednego państwowego systemu (viaTOLL) innym państwowym systemem. Żeby kierowcom ulżyć w cierpieniach, w czasie wakacji i z okazji długich weekendów podnoszono szlabany. Darmowe przejazdy autostradami kosztowały Skarb Państwa dziesiątki milionów złotych, a zasadniczego problemu nie rozwiązały.
Niestety, sprawa nie posunęła się nawet o krok po jesiennych wyborach parlamentarnych. Nadal nie wiadomo, jak władza ma zamiar rozwiązać kwestię płatności oraz kiedy (i czy w ogóle) zlikwiduje manualny pobór opłat. W poprzednich latach decydenci chętnie zrzucali winę na koncesjonariuszy prywatnych autostrad, którzy nie chcieli przyłączyć się do wspólnego systemu. Dzisiaj „prywaciarze” deklarują, że jest z ich strony taka wola. A zatem– na co czekać?