Początek roku z dobrymi sygnałami
Krzysztof Przybył: Przez cały zeszły rok niewiele było powodów do optymizmu. Nie tylko z powodu tego, co dzieje się na wschód od naszych granic, lecz również z powodu tego, co dzieje się w kraju, w polityce i gospodarce. Kolejne miesiące przynosiły pytanie: czy to jeszcze spowolnienie gospodarcze, czy to już recesja? Oczywiście nie należy snuć prognoz, czy to pesymistycznych, czy optymistycznych, na podstawie kilku danych z krótkiego okresu, pozostaje jednak niezbitym faktem, że przełom roku przyniósł informacje, które pozwalają mieć nadzieję. A takiej nadziei przedsiębiorcy dzisiaj bardzo potrzebują.
Wskaźnik PMI, obrazujący kondycję polskiego przemysłu, od wielu miesięcy jest poniżej poziomu 50 procent, co pokazuje wyraźną zadyszkę polskiej gospodarki. W grudniu wyniósł co prawda 45,6 punktów, ale to więcej o 2,2 punktu procentowego od wyniku listopadowego i najwięcej od pięciu miesięcy. Ba, więcej, niż spodziewali się ekonomiści. Czy to sygnał zmiany trendu? Nie wiadomo, bowiem zatrudnienie w przemyśle niestety spada, mniejsza jest również aktywność zakupowa. Trzymajmy kciuki, by politycy, szukający nowych źródeł budżetowych przychodów, nie spowodowali swymi projektami, że po wzroście znów nastąpi spadek.
Inflacja – nadal wysoka. Niemniej szybki odczyt GUS za grudzień wykazał 16,6%, mniej niż w listopadzie (17,5%) i mniej, niż szacowali analitycy, zdaniem których grudniowa inflacja miała być na podobnym poziomie do listopadowej. I znowu: nie wiadomo, czy to początek trendu. Dużo zależy od decyzji Rady Polityki Pieniężnej, a także od tego, czy dla szefostwa banku centralnego toczona od jakiegoś czasu wojna z częścią członków Rady okaże się istotniejsza od kondycji złotego.
Przejdźmy do energii i paliw. Ceny gazu na europejskich giełdach spadają i osiągnęły poziom najniższy od lutego 2022 r. Co nie znaczy, że niski. Błogosławić należy łagodną zimę, która powoduje, że popyt na surowiec nie jest wyższy. Jeśli ceny gazu wyhamują na dłużej, to będzie to miało przełożenie również na ceny tankowanych przez nas paliw. Już dawno poziom ich cen przestał zależeć przede wszystkim od notowań baryłki ropy, bo przecież mają w nim udział także m.in. koszty produkcji, zależne od ceny energii i gazu. Przywrócenie normalnej, 23-procentowej stawki VAT i innych podatków na paliwa gotowe na razie nie spowodowało skokowego wzrostu cen paliw, którego tak się obawiano. Nie mają też szerokiego poparcia pomysły, by – wzorem Węgier, które wycofały się z nieszczęsnego eksperymentu – urzędowo regulować ceny benzyny i diesla. Nawiasem mówiąc: po tym, jak w wyniku sztucznego utrzymywania zaniżonych cen paliwa na Węgrzech po prostu go zabrakło, to po uwolnieniu cen osiągnęły one poziom najwyższy w naszym regionie: benzyna „dziewięćdziesiątka piątka” kosztuje grubo ponad 8 zł za litr.
Trzymam kciuki – i myślę, że nie tylko ja – by najbliższy czas przyniósł jeszcze jedną, wyczekiwaną od miesięcy przez biznes informację. Mianowicie o zakończeniu szkodliwego dla Polski sporu z Komisją Europejską w sprawie Krajowego Planu Odbudowy. Powiem wprost: przedsiębiorców nie interesują dywagacje o zapisach w projekcie, nie chcą słuchać o animozjach polityków. Chcą, by jak najszybciej zostały przyjęte regulacje, które otworzą nam drogę do bardzo potrzebnych pieniędzy. Pieniędzy, które pomogą wrócić na ścieżkę wzrostu i zapobiegną cały czas grożącej recesji. Sprawa musi się rozstrzygnąć w najbliższych tygodniach. To wielki sprawdzian dla całej naszej klasy politycznej.
Pierwsze dwa miesiące tego roku pokażą, czy są solidne podstawy do optymizmu. Obyśmy się ich doczekali!
Źródło: Krzysztof Przybył, prezes Fundacji Polskiego Godła Promocyjnego „Teraz Polska”, Natemat.pl