Polskie czarne złoto
Rok temu kwestia eksportu polskich jabłek stała się wyjątkowo medialna. Mogło się wydawać, że to właśnie na tych produktach oparta jest siła naszego eksportu. A sprawiedliwość należy oddać choćby poziomkom, drobiowi, gęsinie czy choćby, wspominanej przeze mnie nie tak dawno, polskiej wódce. A mamy jeszcze inne eksportowe delicje. Choćby kawior.
Kawior? Nie, nie pomyliłem się. Mili Państwo, Polska jest na najlepszej drodze, by stać się potęgą w produkcji czarnego kawioru! I w jego eksporcie. Na naszym „czarnym złocie” poznali się już Niemcy, Szkoci i Kanadyjczycy. Jesteśmy jednym z najważniejszych eksporterów kawioru do Emiratów Arabskich. A popyt wciąż rośnie. Statystyki nie kłamią. A wszelkie prognozy dowodzą, że w ciągu najbliższych kilku lat możemy stać się największym producentem kawioru w Europie, wyprzedzając Włochów, Francuzów czy Niemców.
Mogłoby się wydawać, że w produkcji kawioru przodują Rosjanie. To jednak już tylko głos przeszłości. Dziś wielkość importu tego przysmaku w niegdysiejszym kawiorowym imperium przewyższa jego eksport. Wszystko zmieniło się, gdy rejon Morza Kaspijskiego przestał być głównym źródłem pozyskiwania kawioru. Po tym, jak kłusownicy wybili niemal całą populację jesiotrów żyjących w tym akwenie, gatunek ten uznany za zagrożony został wpisany na czerwoną listę. Od 2012 roku na mocy Konwencji Waszyngtońskiej produkcja kawioru na świecie została więc ograniczona. Wzrosło tym samym znaczenie hodowli jesiotrów – w stawach, pod okiem człowieka.
I tutaj brawa należą się polskim hodowcom, którzy znakomicie odnaleźli niszę i odpowiednio wykorzystali nadarzającą się okazję. Dziś liczne polskie gospodarstwa rybackie bogacą się właśnie dzięki hodowli jesiotra i eksporcie czarnej ikry.