Sport to zdrowie... i pieniądze
Komiksowy wizerunek bogacza to elegancko ubrany mężczyzna z cygarem w zębach, szklaneczką whisky pod ręką, ewentualnie bez tych atrybutów, za to oddający się ulubionemu sportowi – golfowi. I jak tu, szanowni Państwo, mówić o Polsce w ruinie, skoro owe atrybuty milionera szalenie się zdemokratyzowały! Cygara kupimy w hipermarketach, butelka szkockiej whisky kosztuje niewiele drożej od butelki dobrej wódki, a golf? Wbrew obiegowej opinii, golf jest sportem nie tylko dla zamożnych. I cieszy się w naszym kraju coraz większą popularnością. A przy okazji daje niezłe możliwości biznesowe.
Polski Związek Golfowy skupia dzisiaj kilka tysięcy graczy, zrzeszonych w około 70 klubach. Szacuje się, że w sumie tę dyscyplinę uprawia w naszym kraju ok. 20 tys. osób. Popularnością cieszą się golfowe turnieje, w których chętnie biorą udział nie tylko dyplomaci, ale i dziennikarze. Wymienić można PZU Golf Cup czy Turniej Golfa Eurobuild CEE. Ba, już przed II wojną światową istniały w Polsce cztery pełnowymiarowe pola golfowe.
Amatorzy tej dyscypliny sportu podkreślają, że wydatki związane z grą w golfa są porównywalne do sum, które trzeba wydać, będąc amatorem tenisa. To znaczy… mogą być bardzo różne. Są oczywiście ekskluzywne kije golfowe, których komplet kosztuje kilkanaście tysięcy euro (i więcej), ale można grać sprzętem dobrym i znacznie tańszym. Jeżeli ktoś chce, może zostać członkiem elitarnego klubu golfowego, w którym roczna składka to 10 tysięcy złotych – ale może korzystać z profesjonalnych pól golfowych za nieporównywalnie mniejsze sumy.
Golf to nie koszykówka, siatkówka czy futbol – nie ma się co łudzić, nigdy nie będzie w Polsce cieszyć się nawet ułamkiem takiej popularności, jak te dyscypliny. Ale już wspomnianemu tenisowi ma szansę dorównać. Stać się sportem szeroko pojętej klasy średniej.