Wstyd czytać?
Lubimy chwalić się rosnącymi wskaźnikami innowacyjności, wzrostem eksportu polskich produktów, spadającą przestępczością – to statystyki, które napawają nas dumą. Są jednak dane, które z pewnością nie znalazłyby swojego miejsca w materiałach promujących Polskę. Przykład? Wskaźniki czytelnictwa, które odnotowują drastyczne spadki. W 2004 roku ponad 58% Polaków przeczytało co najmniej jedną książkę rocznie. Dziesięć lat później - w roku ubiegłym - ten wskaźnik wyniósł niecałe 42%. Co gorsza, co szósty Polak w zeszłym roku nie sięgnął nawet po gazetę, czyli nie miał żadnej styczności ze słowem drukowanym – no, może poza etykietą na butelce. Aż wstyd czytać (takie dane)!
Lubimy się porównywać z Europą, a zatem: co najmniej jedną książkę w ciągu roku czyta 90% Szwedów i 86% Holendrów. Za nami w unijnym rankingu są tylko Grecja i Portugalia.
Te smutne informacje próbuje się tłumaczyć na różne sposoby, lecz te tłumaczenia nie wytrzymują konfrontacji z rzeczywistością. Mówi się na przykład o wypieraniu książek i prasy przez Internet. Zgoda, na pewno jest wiele osób, które wolą surfować w sieci, niż czytać – ale czy zatem Holandia i Szwecja są internetowymi pustyniami? Mam wrażenie, że tam korzystanie z Internetu nie zastępuje obcowania z lekturą.