Abolicja dla urzędników - czy lepiej dla przedsiębiorców?
Krzysztof Przybył
Nowy tydzień, nowa kontrowersja: falę komentarzy wywołał projekt nowelizacji tzw. ustawy covidowej, w którym zapisano wyłączenie odpowiedzialności urzędników za naruszenie przepisów, o ile służy to walce z koronawirusem. Nie dziwię się gorącej dyskusji, jaka wybuchła, gdy media nagłośniły sprawę. A może lepszy byłby pomysł, który powinien pogodzić zwolenników i przeciwników takiego zapisu: zanim stworzymy furtkę dla decydentów, wypróbujmy ją na przedsiębiorcach.
Nie ma wątpliwości, że rozwiązania przyjęte w ostatnich miesiącach pomogły tysiącom polskich firm. „Tarcza antycovidowa” jest zresztą wysoko oceniana również przez większość zagranicznych ekspertów. Stanowi nadzwyczajne rozwiązanie w nadzwyczajnej sytuacji.
To, że ekstraordynaryjne rozwiązania są dzisiaj nie tylko dopuszczalne, ale potrzebne, nie ulega wątpliwości. Muszą jednak zostać spełnione dwa warunki: po pierwsze, powinny służyć tylko i wyłącznie likwidowaniu negatywnych skutków pandemii; po drugie, powinny być zgodne z konstytucją i zasadami państwa prawa. Pisząc o zasadach, mam na myśli również pewną logikę działania, zwłaszcza proporcjonalność przyjmowanych środków w odniesieniu do przyjętych celów. W przypadku proponowanej ustawowej abolicji taka proporcjonalność jest bardzo wątpliwa.
Wprowadzając zwykłą ustawą wyłączenie odpowiedzialności urzędników wprowadzamy de facto nową regułę do naszego systemu prawnego. Owszem, prawo powinno być dostosowane do wyzwań współczesnego świata ale jest wiele reguł, które należy uznać za niewzruszalne. Skoro jednak padła propozycja takiego wyłomu – w porządku, przetestujmy go, ale na tych, którzy najczęściej padają ofiarą zbyt sztywnych i krępujących swobodę działania przepisów. Na przedsiębiorcach.