Booksy gotowe, aby złapać drugi oddech po pandemii. Stefan Batory zapowiada nowe otwarcie
O Stefanie Batorym mówi się „seryjny przedsiębiorca”. Jest twórcą wielu startupów technologicznych, m.in. aplikacji Itaxi i Booksy, ale też ultramaratończykiem, który przebiegł Saharę. Dla aplikacji Booksy przeniósł się 2 lata temu z całą rodziną do San Francisco, żeby mieć pełną kontrolę nad startupem i być w epicentrum wydarzeń światowej technologii. Ameryka jest bowiem dla Booksy największym rynkiem, gdyż odpowiada za ponad połowę przychodów. Reszta przychodów (ponad 40 %) pochodzi z Wielkiej Brytanii, Polski, Brazylii, Hiszpanii i RPA. Przyjęło się uważać, że Booksy to aplikacja przeznaczona głównie do rezerwowania usług branży beauty, czyli fryzjerów, makijażystek, salonów spa i masażu. Ale co kraj, to obyczaj - w USA za pomocą Booksy można dokonać rezerwacji daty chrztu i bierzmowania.
Przed wybuchem pandemii z Booksy korzystało 7 mln klientów w 300 tysiącach salonów na świecie. W ciągu miesiąca dokonywano 3 milionów rezerwacji. W firmie pracowało ponad 300 osób na sześciu rynkach, w tym 100 osób w USA i 100 w Polsce.
Według funduszu VC Andressen Horowitz, Booksy jest piątym na świecie startupem w kategorii najszybciej rosnących marketplace’ów. Do tej pory Booksy zebrało już łącznie blisko 200 mln zł finansowania, z czego runda zeszłoroczna opiewała na kwotę 28,5 mln dol. i była przeznaczona na rozwój usługi płatności poprzez aplikację.
Niestety nadszedł rok 2020 i nikt na świecie nie spodziewał się gwałtownego rozprzestrzeniania się koronawirusa z Chin. Nawet pod koniec lutego, kiedy SARS-CoV-2 pojawił się we Włoszech wszyscy mieli nadzieję, że WHO i rząd włoski opanują sytuację.
- Dla nas był to znikomy rynek – zaledwie kilku salonów – wspomina Stefan Batory w rozmowie z Gregiem Albrechtem, autorem podcastu „Wszystkie twarze biznesu”. Kiedy w połowie marca nastąpił lockdown Włoch w Booksy zdano sobie sprawę z powagi sytuacji i natychmiast przestawiono firmę na pracę zdalną, co wiązało się z wyposażeniem pracowników w laptopy i odpowiednio mocne komputery oraz z połączeniem ich w sieć. Booksy ma duże grupy klientów w Polsce, Wielkiej Brytanii i Hiszpanii, więc na podstawie ich zachowania można było śledzić, jak stopniowo i konsekwentnie zmniejsza się liczba rezerwacji. 1 kwietnia stanęła w Polsce cała branża beauty. Sytuacja w USA była o tyle inna, gdyż tam każdy stan podejmuje odrębne decyzje, ale scenariusz zachowania klientów na najważniejszym dla spółki rynku był już znany z wyprzedzeniem. Na przychody Booksy składa się procent od wartości zamówionej wizyty oraz opłata subskrypcji (którą spółka obniżyła w sytuacji pandemii, zależności od rynku – w Polsce jest to obniżka 50%).
-Mieliśmy zatem świadomość, że przychody zmaleją niemal do zera. Wiedzieliśmy także, że nie przeprowadzimy tegorocznej rundy finansowania, więc i te przychody zostaną stracone. – mówi w podcaście Batory. I dodaje: - A przez ostatnie 5 lat firma potrajała przychody r/r i za 14 miesięcy miała stać się rentowna.
Wobec braku przychodów należy ciąć koszty, które w Booksy w 80% składały się z wynagrodzeń dla 300 pracowników. Stefan Batory wspomina decyzję o redukcji zatrudnienia jako najtrudniejszą w życiu. - Decyzja o redukcji połowy zatrudnienia była jedną z najtrudniejszych w życiu, tym bardziej, że uważam nasz team za najlepszy startupowy w Polsce, i to na każdym poziomie. Serducho nam krwawiło, ale w ostatnim tygodniu marca ogłosiłem zespołowi tę decyzję. W ten sposób dostosowaliśmy strukturę kosztów do obniżonych przychodów, bez zewnętrznego finansowania na okres minimum 2 lat. Uważam bowiem, że odwilż w gospodarce przyjdzie w ciągu 18 – 24 miesięcy, a nie dwóch kwartałów. Sam również zweryfikowałem prywatne wydatki, wyrejestrowałem jeden z samochodów, zrezygnowałem z najmniejszych, nawet kilkudolarowych subskrypcji oraz zajęć dodatkowych dla dzieci. Założyliśmy, że rodzina musi się utrzymać na poziomie 30% dotychczasowych wydatków. Szykujemy się, razem z firmą, na drugą falę lockdownu jesienią.
Równoległe z redukcją kosztów, Booksy organizowało z Gazetą Wyborczą akcję „przekaż napiwek”, umożliwiło salonom fryzjerskim sprzedaż internetową swoich produktów. Teraz pomaga działać swoim placówkom w warunkach reżimu sanitarnego. Booksy jest nadal najlepszym narzędziem do odtworzenia przychodów, odzyskania stałych klientów i pozyskania nowych.
Równolegle Boosky poszukuje nowych linii przychodu. Stefan Batory przyznaje, że dwie, może trzy z nich mają szanse być „game changer’ami” i spowodować większy rozwój firmy, niż planowany przed pandemią. - Sytuacja kryzysowa wymusiła kreatywność zespołową - robimy rzeczy, o których nie pomyślelibyśmy w warunkach normalnie działającej gospodarki i które mogą przeskalować nas dziesięciokrotnie w ciągu tygodni. I tak podsumowuje rozmowę: - Znowu potwierdza się zasada, że najlepsze pomysły przychodzą, kiedy nie ma pieniędzy. Trzeba traktować kryzys, jako nowe rozdanie, bo tylko od nas samych zależy, czy będziemy ofiarą czy zwycięzcą. Walka trwa, jak na boisku, do ostatniego gwizdka.