Czego polski biznes pilnie oczekuje od rządu
Krzysztof Przybył: Dzięki rządowej strategii, przyjętej podczas pierwszej, wiosennej fali pandemii, udało się znacznie złagodzić skutki kryzysu. Bezrobocie pozostaje nadal na bardzo niskim poziomie. Nikt jednak nie ma monopolu na słuszność, dlatego też przy rozwiązaniach łagodzących skutki obecnej fali pandemii decydenci powinni się wsłuchać w zastrzeżenia przedsiębiorców. W minioną środę Krajowa Izba Gospodarcza wystosowała list do wicepremiera Gowina, wskazując, czego pilnie oczekuje polski biznes.
Kryzys uderza w większość branż, a z drugiej strony – wprowadzane obostrzenia nie dotykają w jednakowy sposób wszystkich przedsiębiorców. Z jednej strony mamy – symboliczne już – otwarte kasyna, z drugiej – zamknięte kluby fitness. Te, w Polsce nadal co do zasady (z nielicznymi wyjątkami) nie mogą legalnie działać, podczas gdy od początku grudnia zostały otwarte w Wielkiej Brytanii. Tamtejszy rząd uznał te obiekty za ważną dla zaspokajania podstawowych potrzeb mieszkańców infrastrukturę. Jest to zresztą całkowicie zrozumiałe: dbałość o zdrowie nabiera w czasie pandemii wyjątkowego znaczenia, a regularne uprawianie sportu ma pozytywny wpływ również na zdrowie psychiczne. Chodzi o zdrowie, lecz również o pieniądze. Bardzo duże pieniądze. Szacuje się, że do końca roku polska branża fitness może stracić nawet ponad 3 mld zł, a każdy dzień zamknięcia obiektów sportowych te straty pogłębia. Duże sieci jakoś pewnie dadzą sobie radę, ale mniejsi gracze na rynku pozostaną tylko z kredytami do spłacenia, lecz bez biznesu…
KIG postuluje, aby rząd przedstawił przedsiębiorcom czytelny plan administracyjny reglamentowania działalności gospodarczej. Pełna zgoda! Restauracje i kawiarnie zamknięto z dnia na dzień, ale nie wiadomo, kiedy znowu zostaną otwarte i na jakich warunkach. Argument, że nie da się przewidzieć rozwoju pandemii, jest niepoważny. Nie chodzi przecież o podawanie konkretnych dat, a warunków, które muszą zostać spełnione, by poluzowano restrykcje. Biznes nie może działać po omacku i być uzależniony od uznaniowych decyzji rządzących. „Rząd musi uczynić przedsiębiorców partnerami w rozmowach. Nie możemy być sprowadzani do roli statystów – wykonawców często nielogicznych i wydawanych na ostatnią chwilę zakazów i poleceń” – czytamy.
Krajowa Izba Gospodarcza proponuje ponadto, aby odejść od konieczności utrzymania zatrudnienia jako warunku 75-procentowego umorzenia środków otrzymanych w ramach tzw. tarczy antycovidowej. Tu wchodzimy na śliski grunt. Trzeba bowiem znaleźć takie rozwiązanie, które z jednej strony nie doprowadzi do upadku firm, a z drugiej – nie da okazji do wyłudzenia pieniędzy nieuczciwym osobom. Należy się spodziewać, że poluzowanie konieczności utrzymania zatrudnienia spotka się z głośnym protestem związków zawodowych. To pole do rozmów rządu z przedsiębiorcami. Inaczej tego problemu nie rozwiążemy w dobry, sprawiedliwy sposób.
W memoriale KIG poruszono jeszcze jedną ważną sprawę, mianowicie podatki. Eksperci Izby postulują odroczenie wejścia w życie nowych danin. Także tych, które nazywane są „opłatami”. W „07 zgłoś się” porucznik Jaszczuk pouczał, że „słowo <> obce jest socjalistycznej formacji społecznej”. Wychodzi na to, że w kapitalistycznej formacji też zaczyna być obce, bo „opłata” brzmi lepiej. A czym jest osławiona „opłata cukrowa”, która ma wejść w życie od stycznia, jak nie kolejnym podatkiem? I mniejsza o to, czy uzasadni się ją troską o zdrowie Polaków (tych samych, którym odmawia się możliwości treningów w siłowniach), czy pustym budżetem. A to wszak nie jedyny nowy podatek, który dostaniemy w prezencie noworocznym. Jest jeszcze podatek od zbyt małej retencji wód czy projekt opodatkowania spółek komandytowych. Dla przedsiębiorców ważne jest stworzenie możliwości realnego odliczania kosztów związanych z koniecznością zachowania reżimu sanitarnego – także dla rozliczających się ryczałtem.
Lista tematów, które wymagają pilnej rozmowy ze środowiskiem przedsiębiorców, jest długa. Owszem, jakiś dialog się toczy, ale po pierwsze, są to rozmowy z różnymi ośrodkami decyzyjnymi o różnej mocy sprawczej, po drugie zaś – zbyt często zamiast dialogu mamy przedstawienie postulatów i tradycyjne „nie da się” z drugiej strony. Drodzy Państwo – jeśli jest wola i zrozumienie, to nie ma rzeczy niemożliwych. Da się je załatwić od ręki, zaś na cuda trzeba trochę dłużej poczekać.
Źródło: Krzysztof Przybył, prezes Fundacji Polskiego Godła Promocyjnego, Natemat.pl