Dobry czas, by edukować w zakresie pracy tymczasowej
Krzysztof Przybył: Chociaż na razie Polska może poszczycić się obecnością w czołówce europejskich państw o najmniejszym bezrobociu, to jednak pandemia wpłynęła na rynek pracy. Zwiększyło się między innymi zainteresowanie firm zatrudnianiem pracowników tymczasowych. Cieszyć się z tego czy martwić? Stanowi to zagrożenie dla tych, którzy pracują w oparciu o „normalne” umowy, czy też odwrotnie, pozwala firmom na rozwój?
Podobno wkrótce większość z nas ma być już zaszczepionych i „lockdowny” przejdą do historii. Podobno. Jednocześnie bowiem rząd informuje o opóźnieniach w dostawach szczepionek, eksperci i politycy straszą trzecią falą koronawirusa, a zapowiedzi odnośnie znoszenia restrykcji są mało konkretne. Przedsiębiorcy po roku ciągłych zaskoczeń muszą zatem przygotować się na to, że i 2021 rok nie będzie rokiem normalnego funkcjonowania.
Pojęcie elastyczności, elastycznego dostosowania się do rynku nabiera w pandemicznych realiach zupełnie nowego znaczenia. Teraz to przede wszystkim nakreślenie różnych scenariuszy funkcjonowania i przygotowanie przedsiębiorstwa do przestawienia się na nowe warunki działania dosłownie z dnia na dzień. Również w zakresie zatrudnienia.
Wbrew opiniom tych, którzy w pracodawcach widzą zwłaszcza bezdusznych kapitalistów, najchętniej zatrudniających za półdarmo i na umowach śmieciowych, polscy przedsiębiorcy doskonale zdają sobie sprawę, że dobry pracownik to kapitał przynoszący potężne zyski. Fakt, że firmy starają się nie zwalniać zatrudnionych mimo problemów, nie jest bynajmniej wynikiem warunków otrzymania pomocy z tarczy antykryzysowej, a właśnie zdrowym rozsądkiem. Z ocen ekspertów wynika jednak, że coraz więcej firm chce korzystać z ofert pracy tymczasowej. Przede wszystkim uzupełniająco.
To uzupełnianie załogi dotyczy nie tylko przedsiębiorstw z branż, które akurat w pandemii zaczęły mnożyć zyski. Jest to rozwiązanie również dla tych sektorów, które najboleśniej odczuły restrykcje i muszą radzić sobie inaczej, niż dotychczas. Na przykład gastronomii, która obecnie zarabia wyłącznie na dostarczaniu jedzenia na wynos. Ktoś musi te jedzenie wozić, ktoś musi pomóc w kolportażu ulotek zachęcających do zamawiania cateringu, itp. To przykłady pierwsze z brzegu.
Bez wątpienia świadomość w zakresie charakteru, uwarunkowań prawnych i korzyści z pracy tymczasowej jest wśród polskich przedsiębiorców cały czas bardzo mała. A z kolei wielu pracowników traktuje to jako sposób ominięcia normalnej umowy o pracę – co, jak już pisałem, jest błędem. Rynek się zmienia, zmienia się charakter działania przedsiębiorstw, i koronawirus nie jest tu głównym powodem. Uważam, że teraz jest dobry czas, by edukować w zakresie pracy tymczasowej, obalać stereotypy i dostarczać informacji. A także – na co zawsze jest odpowiednia chwila – przejrzeć polskie prawo i zobaczyć, które z regulacji krępują rozwój tej komplementarnej formy zatrudnienia i są do pilnej zmiany.
Źródło Krzysztof Przybył, prezes Fundacji Polskiego Godła Promocyjnego "Teraz Polska", Natemat.pl