Koniec złudzeń: kryzys wisi nad polską gospodarką
Krzysztof Przybył
O ile jeszcze kilka miesięcy temu najwięksi optymiści mogli się łudzić, że nadciągająca recesja ominie Polskę, o tyle druzgocące dane dotyczące przemysłu w październiku nie pozostawiają pola do optymizmu. Czarne chmury nadciągnęły – pozostaje mieć nadzieję, że przysłowie o dużej chmurze i małym deszczu chociaż częściowo sprawdzi się w przypadku naszej gospodarki.
Kiedy miesiąc po miesiącu z Niemiec docierały niepokojące komunikaty, niektórzy publicyści nie próbowali nawet ukrywać swojego triumfalizmu. Oto Niemcy, które jawią się gospodarczym kolosem, mają wyraźne kłopoty, a Polska pędzi z szybkością światła ku sukcesowi. Jak zwykle bywa, głosy rozsądku niknęły wśród triumfalnego pohukiwania. Głosy rozsądku podpowiadały, że Schadenfreude jest absurdem – jeśli Niemcy łapią katar, to Polska może złapać grypę. Nasza gospodarka, z roku na rok coraz silniejsza, nie funkcjonuje przecież w izolacji. Zapaść gospodarcza u kluczowego partnera Polski musi się odbić na naszej gospodarce.
Zadowolonym z niemieckich kłopotów powoli rzedły miny. We wrześniu produkcja przemysłowa w Niemczech spadła o 0,6 procent miesiąc do miesiąca – był to spadek o połowę większy od przewidywanego przez analityków. Ale u nas wcześniej, bo w czerwcu produkcja przedsiębiorstw przemysłowych zmniejszyła się aż o 2,7 procent w ujęciu rocznym i 5,9 procent miesiąc do miesiąca. Były to najgorsze wyniki od trzech lat. Przejściowe problemy – próbowano się pocieszać. Ale wskaźnik PMI dla Polski dotyczący produkcji przemysłowej za październik był wprost tragiczny. Analitycy wskazują, że kryzys się pogłębia. Wszystko jest naj… - i, niestety, nie najlepsze. Najszybszy spadek nowych zamówień od kwietnia 2009 roku (czyli od czasu poważnej recesji), najszybszy spadek produkcji od dekady, najgorsze w historii badań prognozy co do przyszłej produkcji. Producenci widzą przyszłość w czarnych barwach.