Kontrowersyjne projekty znowu na tapecie
Krzysztof Przybył
O minionej kampanii wyborczej, czyli okresie, kiedy politycy są mili, hojni w obietnicach i powściągliwi w restrykcjach, wszyscy już zapomnieli. I oto niczym rózgi z worka świętego Mikołaja zaczynają wysypywać się spoczywające w ostatnich miesiącach w ministerialnych szufladach projekty ustaw. Sejm je przegłosowuje a Prezydent je podpisuje w tym kontrowersyjną ustawę cukrową. Wszystkie te sprawy łączy jedno: protest przedsiębiorców, niestety, słabo słuchany tam, na górze.
Przypomnę, że ustawa nakładająca na wybrane napoje podatek od zawartości substancji słodzących, pojawiła się jako projekt w grudniu. Konsultacje społeczne w jej sprawie dowcipnie wyznaczono na okres między Bożym Narodzeniem a Nowym Rokiem. Cóż, może urzędnicy doszli do wniosku, że właśnie wówczas społeczeństwo ma najwięcej wolnego czasu. Podatkiem – wedle projektodawców prozdrowotnym – obłożono wybrane napoje, ale trudno doszukać się tam logicznego klucza, skoro nie objął on m.in. piw smakowych czy słodzonych jogurtów, prawdziwych „bomb kalorycznych”.
Prace nad ustawą wstrzymała pandemia, ale tylko chwilowo. W sierpniu budzący protesty przedsiębiorców i ekspertów (m.in. Fundacji Republikańskiej, WEI czy Instytutu Staszica) został przyjęty przez Sejm. Tryb jego uchwalenia był arcyciekawy. Mianowicie najpierw w jednej z licznych nowelizacji tzw. ustawy covidowej zapisano, że podatek ma wejść w życie nie 1 lipca, a 1 stycznia 2021 r. Z tym, że wówczas jeszcze ustawa podatkowa… nie była uchwalona. Trochę jak najpierw spisywać intercyzę, a potem brać ślub. A sama ustawa cukrowa, w przyjętym brzmieniu, wprowadziła podatek z mocą wsteczną – od 1 lipca, chociaż jeszcze formalnie nie weszła w życie. Tak, oczywiście, zanim ją uchwalono, znowelizowano ją inną ustawą. Czego Państwo nie rozumieją?
Przedsiębiorcy też zdają się nie rozumieć, bo zaapelowali o skierowanie regulacji do Trybunału Konstytucyjnego, który miałby orzec w kwestii licznych wątpliwości.