Małe kłamstwo → duże kłamstwo → statystyka
Krzysztof Przybył
Nic tak nie cieszy, szczególnie polityków, jak optymistyczne statystyki, chociaż już wielki angielski polityk dobitnie wyraził opinię na temat kłamstw, cholernych kłamstw i statystyk. To oczywiste, że dobre dane rządzący wykorzystują w kampaniach politycznych, bo czemu mieliby tego nie robić? Gorzej, gdy poza rosnącymi słupkami nie widzą świata. Zaś ten różowy świat rankingów, ratingów i sondaży potrafi zwieść lepiej od mistrzowskiego prestidigitatora.
W zasadzie powinniśmy się cieszyć: nie ma tygodnia, by media nie informowały o znakomitych dla Polski danych. W rankingu HSBC w ciągu roku Polska awansowała o dziesięć pozycji w gronie państw, w których najlepiej żyć i znalazła się na trzynastej lokacie. Pniemy się w górę w międzynarodowych ratingach krajów najlepszych dla inwestorów. Komisja Europejska, którą przecież trudno posądzić o nadmiar sympatii do rządzącej nad Wisłą ekipy, podniosła prognozę wzrostu gospodarczego naszego kraju na ten rok. A to, co jest istnym miodem na serca ludzi z rządu, to analiza Goldman Sachs, zgodnie z którą przewidywane przez nich zwycięstwo PiS na jesieni zagwarantuje Polsce dalszy wzrost gospodarczy. To nie koniec: „Dziennik Gazeta Prawna” doniósł, że znacznie przybyło podatników, których roczny dochód przekroczył 1 mln zł. Mamy dziś w kraju już 31,5 tysiąca milionerów.
Nie ma się więc co dziwić, że w blasku tych wspaniałych statystyk trudno zauważyć inne. Na przykład takie, że jednak, mimo rozwinięcia wsparcia socjalnego na bodaj największą po 1989 roku skalę, wg danych GUS zwiększył się, choć nieznacznie, odsetek osób żyjących w nędzy. W zestawieniu z dobrą nowiną o przyroście milionerów oznacza to, że możemy mieć w najbliższych latach problem z rozwarstwieniem dochodów. Społeczeństwo, w którym jest sporo bogatych i masa niezamożnych, nie wróży dobrze ani państwu, ani gospodarce. Na razie mamy sygnał alarmowy, nie musi się tak stać, lecz warto się nad tym pochylić.