Nadchodzi czas kobiet
Współczesne kobiety łączą wiele ról: matki, żony, przyjaciółki, menedżera, który zarządza, ale też tworzy misję, wyznacza cele, dba o współpracowników, myśli o klientach czy pacjentach. W działaniu są wielowymiarowe i wielozadaniowe. Zasługują na więcej szans pokazania swych atutów i przewag. Dzisiejsze społeczeństwo oczekuje od kobiet przywództwa. Są potrzebne, nie mogą być pasywne i czekać, aż ktoś stworzy im możliwości wykorzystania swojego potencjału, awansu i rozwoju. Dzisiejsza rzeczywistość w trakcie kryzysu globalnego wymaga, aby każdy sam stwarzał sobie szanse. Kobiety coraz śmielej sięgają po to, co jest im należne. Powinny być odważne, jeszcze bardziej przedsiębiorcze, wzajemnie się wspierać i promować.
Fundacja Polskiego Godła Promocyjnego „Teraz Polska” dostrzega i nagradza dynamiczne, przedsiębiorcze Polki, które osiągają sukcesy a ich praca służy innym. Dziś prezentujemy trzy z nich.
Katarzyna Furmanek
Założycielka i prezes Laboratorium Kosmetycznego Floslek, dwukrotnego laureata Godła „Teraz Polska”. Wychowana w poczuciu obowiązku, szacunku do pracy i w przekonaniu, że to, jak będzie wyglądało życie, w dużej mierze zależy od niej samej. Nie boi się marzyć i stara się realizować nawet najśmielsze wizje. Ponad ćwierć wieku temu razem z kuzynką założyła Laboratorium Kosmetyczne Floslek.
Na początku miałyśmy bardzo proste marzenia: być kobietami samodzielnymi, niezależnymi finansowo, pracować, móc decydować o swoim rozkładzie zajęć. Pociągały nas wyzwania związane z podejmowaniem decyzji. Bardzo wierzyłyśmy w sukces. – wspomina Katarzyna Furmanek.
Branża kosmetyczna uważana jest powszechnie za bastion kobiet. Rzeczywistość jednak zaskakuje, bowiem na czele największych firm kosmetycznych w historii stali mężczyźni – choćby twórcy marek L’Oréal, Max Factor czy Nivea. Dziś także podobnych przykładów nie brakuje, nawet w Polsce. Natomiast prawdą jest, że kobiety zawsze potrzebują kosmetyków!
- Nasze konsumentki są coraz lepiej wyedukowane, coraz lepiej chronią skórę i starają się zapobiegać skutkom upływu czasu przez odpowiednio wcześnie rozpoczętą pielęgnację. Na stan naszej skóry źle wpływają także stres, klimatyzacja, zanieczyszczenie powietrza, dym papierosowy czy zła dieta, pozbawiona naturalnych witamin, za to w nadmiarze składająca się z wysoko przetworzonej żywności. – zauważa Katarzyna Furmanek. Kiedyś największym problemem było starzenie się skóry, na to w zasadzie nie istniało żadne remedium. Obecnie składniki kosmetyków anti-aging naprawdę pozwalają ten proces znacząco opóźnić.
Polskie kosmetyki widać na półkach sklepowych w ponad 160 krajach świata. Jesteśmy na szóstym miejscu w Unii Europejskiej pod względem wartości sprzedaży i eksportu. Kosmetyki znad Wisły są coraz częściej kojarzone z pielęgnacją czerpiącą z natury, co wiąże się z wykorzystaniem wielu cennych, rodzimych ziół. Dodatkowo bardzo restrykcyjne prawo unijne sprawia, że polskie kosmetyki uchodzą za wyjątkowo bezpieczne i doskonale przebadane, a to na wielu rynkach jest istotnym argumentem.
Floslek sprzedaje kosmetyki w blisko 50 krajach: od USA, przez Europę i Bliski Wschód, po Azję, notując dwucyfrowe wzrosty. A to oznacza, że jesteśmy konkurencyjni, potrafimy stworzyć i zaoferować zagranicznym konsumentom produkty, które wpisują się w ich potrzeby i odpowiadają oczekiwaniom, stając się pożądanym produktem w najodleglejszych zakątkach globu. – podsumowuje Katarzyna Furmanek.
Prof. Grażyna Rydzewska
Jest specjalistą chorób wewnętrznych i gastroenterologiem. Kieruje Kliniką Chorób Wewnętrznych i Gastroenterologii z Pododdziałem Leczenia Nieswoistych Chorób Zapalnych Jelit Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA. Przewodzi Polskiemu Towarzystwu Gastroenterologii. Stworzyła krajowy rejestr osób chorych na chorobę Leśniowskiego-Crohna. Jest honorowym członkiem stowarzyszeń J-elita i Apetyt na Życie. Wyróżniona przez Fundację „Teraz Polska” tytułem Promotora Polski.
Niewątpliwym sukcesem z punktu widzenia pacjenta było stworzenie w naszej klinice pierwszego w Polsce oddziału leczenia nieswoistych zapalnych chorób jelit, do którego po ratunek przyjeżdżają pacjenci z całego kraju. Leczymy według wysokich standardów w interdyscyplinarnym zespole, z psychologiem i dietetykiem włącznie. Moją inicjatywą było również opracowanie „Modelu opieki koordynowanej nad pacjentem z nieswoistymi chorobami zapalnymi jelit”. Marzy mi się, aby stał się on obowiązującym standardem w Polsce i aby powstało więcej oddziałów specjalizujących się w leczeniu tych chorób, bo wtedy pomoc dla pacjentów byłaby dostępna w całym kraju. Mimo przekształcenia CSK MSWiA w szpital jednoimienny nadal kontynuujemy rozpoczęte przed pandemią leczenie biologiczne. Prowadzimy rejestr pacjentów z chorobą Leśniowskiego-Crohna, który służy lepszemu poznaniu tej choroby. Chcemy także pełnić rolę edukacyjną, dlatego organizujemy sympozja poświęcone chorobom jelit i chorobom trzustki, w których również specjalizuje się nasza klinika.– mówi prof. Grażyna Rydzewska.
Według ostatnich badań prawie połowa osób z zespołem jelita nadwrażliwego ma zaburzony mikrobiom, czyli rozrost nieprawidłowej flory bakteryjnej, nadmiernie fermentującej w jelicie cienkim. Co więcej, na problem zaburzenia mikrobiomu zwracają uwagę już nie tylko gastroenterolodzy, ale też dermatolodzy, alergolodzy, neurolodzy, a nawet psychiatrzy, bo jak się okazuje, szereg defektów psychicznych ma swoje podłoże w nieprawidłowej florze jelitowej.
- Musimy dbać o nasze bakterie jelitowe. – podkreśla prof. Grażyna Rydzewska. - Oczywiście wynalezienie antybiotyków uratowało wiele milionów istnień ludzkich, ale zafascynowani tym faktem zbyt powszechnie je stosujemy, przez co patogeny zaczęły się na nie uodparniać i naruszyliśmy równowagę naszej flory jelitowej. Bardzo trudno utrzymać homeostazę, czyli równowagę organizmu. Lecząc, zawsze coś zaburzamy. Natomiast nie lecząc, ograniczamy czas przeżycia. Tak więc nie mamy wyboru: musimy leczyć, ale z rozwagą. Zaburzenie mikrobiomu jelitowego jest podstawą genetyczną między innymi autoimmunologicznych chorób jelit, takich jak choćby zespół jelita nadwrażliwego. Kiedyś uważaliśmy, że zespół jelita nadwrażliwego jest chorobą psychogenną i dotyczy „księżniczek na ziarnku grochu”. Pierwszy literacki opis tej choroby podała nam Eliza Orzeszkowa w powieści „Nad Niemnem”, w której pani Emilia cierpiała wiecznie na colitis i globus.
Powinniśmy jeść produkty jak najmniej przetworzone, dostarczać odpowiednią ilość błonnika, pić dużo wody niegazowanej. Profesor Rydzewska przestrzega przed stosowaniem diet eliminacyjnych. -Teraz wszyscy wystrzegają się glutenu, a tymczasem ocenia się, że zaledwie 1 proc. populacji ma nietolerancję glutenu i cierpi na celiakię. Zaś według statystyk w USA aż 17 proc. społeczeństwa stosuje dietę bezglutenową. W pogoni za modą wiele osób uważa, że bezglutenowo to zdrowo. Nic bardziej mylnego. Po pierwsze, jest to bardzo trudna dieta do zbilansowania. Po drugie, z uwagi na wyższą zawartość substancji toksycznych w pewnych grupach produktów może być wręcz szkodliwa dla niektórych pacjentów. Najlepsza dieta dla pacjenta i zarazem najtrudniejsza do wdrożenia to taka, którą można stosować przez całe życie. Popatrzmy na fenomen diety śródziemnomorskiej. Mieszkańcy basenu Morza Śródziemnego rano jedzą rogalik i popijają kawę, główny posiłek spożywają późno wieczorem, czyli zupełnie odwrotnie niż zalecają nasi dietetycy. A żyją najdłużej w całej Europie! Sekret w tym, że spożywają mało tłuszczów zwierzęcych, jedzą głównie warzywa, owoce, tłuszcze roślinne i ryby, a te produkty wpływają na zmniejszenie ryzyka chorób układu sercowo-naczyniowego.
Elżbieta Penderecka
Promotorka polskiej i światowej kultury w kraju i poza jego granicami, organizatorka Wielkanocnego Festiwalu Ludwiga van Beethovena oraz Festiwalu Krzysztofa Pendereckiego. Od 1965 roku prowadziła sekretariat swojego męża, wielkiego kompozytora i dyrygenta Krzysztofa Pendereckiego, który zmarł w zeszłym roku. Laureatka wielu nagród i wyróżnień, m.in. tytułu „Promotor Polski” przyznanego przez Fundację „Teraz Polska”.
Cała moja praca i praca mojego męża służyła promocji młodych, zdolnych artystów. - mówi Elżbieta Penderecka. Trudno dziś jechać w świat i zaczynać karierę artystyczną wśród wielu konkurentów, którzy są na najwyższym poziomie, po najlepszych szkołach. Dlatego staraniem mojego męża powstało Europejskiego Centrum Muzyki w Lusławicach, które dziś jest uważane za jeden z największych ośrodków na świecie doskonalących i promujących młodych adeptów muzyki. A kiedy szkicowano pierwsze plany z powątpiewaniem mówiono, że Penderecki wymyślił filharmonię na ściernisku. To prawda, Centrum powstało 87 km na południowy wschód od Krakowa, pośrodku niczego. Ale widownia przed pandemią podczas każdego koncertu była wypełniona w 100 proc., i to nie tylko przez publiczność z Krakowa czy Rzeszowa. Przychodzili do nas mieszkańcy okolicznych miejscowości, wdzięczni, że mają gdzie wyjść z domu, nie tylko w niedzielę. Podczas pierwszych koncertów nie bardzo nawet wiedzieli, jak się zachować, bali się bić brawa, ale teraz to jest zupełnie inna publiczność - spragniona kontaktu z muzyką, ceniąca kunszt artystów.
- A mamy wielu polskich artystów światowego formatu, o czym świadczyć mogą sukcesy inscenizacyjne Mariusza Trelińskiego czy scenograficzne Borisa Kudlički. Liczą się na świecie nazwiska polskich śpiewaków: Aleksandry Kurzak, Mariusza Kwietnia, Piotra Beczały, ale także Agnieszki Rehlis, Małgorzaty Walewskiej, Andrzeja Dobbera. Mamy też kilku uznanych instrumentalistów, jak choćby znakomitą skrzypaczkę Agatę Szymczewską, laureatkę Międzynarodowego Konkursu Skrzypcowego im. H. Wieniawskiego z 2006 r., Aleksandrę Kuls, wyróżnioną na tym samym konkursie w roku 2011, wybitnego pianistę Rafała Blechacza, zwycięzcę Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. F. Chopina w 2005 r. czy kolejnego pianistę Szymona Nehringa, finalistę tego samego konkursu w 2015 r.
W czasie pandemii kultura znalazła się w próżni. Pomoc dla niej przyszła najpóźniej, również spadło zainteresowanie publiczności udziałem w spektaklach teatralnych czy koncertach, co można tłumaczyć zmniejszeniem przychodów do budżetów domowych oraz obawą przed zakażeniem. Perspektywa powrotu do normalności jest bardzo odległa. - Organizatorzy koncertów i spektakli wdrażają rekomendacje sanitarne, które wiążą się z ograniczeniem miejsc w salach koncertowych i znaczną redukcją liczby artystów w zespołach chóralnych czy orkiestrowych. Oczywiście zmiany te powodują znaczący uszczerbek w budżetach wszystkich partycypantów branż kreatywnych. Nadchodzą nowe, inne czasy, nie tylko w kulturze. – zauważa Elżbieta Penderecka.
REKLAMA