Postcovidowy świat - dwie rewolucje dla Polski
Krzysztof Przybył: Jeszcze nie wstaliśmy z łoża boleści, ale przecież już trzeba planować aktywność po wyzdrowieniu. Choć rząd obiecuje narodowy program rehabilitacji postcovidowej (także rehabilitacji gospodarki), to przedsiębiorcy sami mówią o tym, do czego należy się przygotować. Mówią na podstawie tego, co już widzą i wiedzą. Bardzo interesującą debatę z udziałem przedstawicieli naszego biznesu zorganizowały „Puls Biznesu” i PwC. Jakie szanse i zagrożenia niesie ze sobą postcovidowy świat dla polskiej gospodarki?
W debacie wzięli udział prezesi m.in. PKO BP Zbigniew Jagiełło, Grupy Lux Med (Laureata Godła „Teraz Polska”) Anna Rulkiewicz, PwC Polska Adam Krasoń oraz Polskiej Rady Biznesu Wojciech Kostrzewa.
W czym byli zgodni? Otóż Polska potrzebuje – i to jak najpilniej – dwóch rewolucji. Pierwszej cyfrowej, która jest warunkiem zrównoważonego rozwoju, a której znaczenie uświadomił nam ostatni rok. Pisał o niej, jako elemencie wyrównywania szans między polskimi regionami, w swoim marcowym raporcie Instytut Staszica. Druga z rewolucji jest postulowana od niepamiętnych, jeszcze przedcovidowych czasów, mianowicie dotyczy skończenia z nadregulacją.
Do cyfrowej rewolucji coraz lepiej przygotowana jest branża medyczna. Prezes Rulkiewicz wskazała, że już dziś funkcjonują e-recepty, e-skierowania i internetowe konta pacjenta, co stanowi ogromny krok naprzód w stosunku do tego, z czym mieliśmy jeszcze nie tak dawno do czynienia.
Nadregulacja miała być tylko dziecięcą chorobą polskiej demokracji, a okazała się chorobą przewlekłą. Dla mocarstwowych pomysłów decydentów w sferze gospodarki i innowacyjności może zaś okazać się chorobą śmiertelną. Prezes Kostrzewa słusznie zwrócił uwagę, że nie da się pogodzić wspierania innowacyjności, która siłą rzeczy zakłada dużą elastyczność otoczenia prawnego i biznesowego, z przeregulowaniem i gąszczem sztywnych przepisów. Polskie startupy, jeśli mają być konkurencyjne, muszą wzrastać w życzliwym otoczeniu prawnym. Ba, nawet prezes państwowego banku Zbigniew Jagiełło przyznał, że częste zmiany przepisów są plagą polskich przedsiębiorców.
Prezes Krasoń ostrzegł, że w niedalekiej przyszłości polski rynek pracy będzie musiał zmierzyć się z groźnym trendem. Mianowicie coraz popularniejsza w międzynarodowych koncernach staje się umowa o pracę w systemie 80/20 – 80 procent czasu pracownik działa zdalnie, 20 procent przebywa w centrali firmy za granicą lub w jednym z jej światowych oddziałów. Co prawda system ten raczkuje, ale rodzimi pracodawcy nie powinni bagatelizować związanych z nim zagrożeń. Globalne korporacje będą konkurowały o najlepszych pracowników nie tylko warunkami finansowymi, socjalnymi, lecz – jak widać – elastycznym systemem pracy. Koniec z wysiadywaniem godzin w korporacyjnym biurowcu, zamiast tego praca „w piżamie” z domu i raz na jakiś czas wizyta w Londynie, Paryżu, czy choćby w Pradze… Oczywiście, nie ma co się ścigać z gigantami, ale warto przemyśleć, jakimi oryginalnymi rozwiązaniami skutecznie walczyć o pracownika. Sytuacja, w której każdy zdolniejszy pracownik jest odławiany przez zagraniczne korporacje, długofalowo skaże polską gospodarkę na rolę podwykonawczo-usługową. A czasy, gdy cieszyliśmy się z ulokowania w Polsce kolejnej montowni, mamy szczęśliwie za sobą.
Świat po pandemii nie będzie taki sam. Warto w tym dostrzec szanse dla Polski i polskiego biznesu, który kryzys zniósł lepiej od przedsiębiorców niektórych państw „starej” Unii. Zaoszczędzona energia i doświadczenie nie powinny pójść na marne!
Źródło: Krzysztof Przybył, prezes Fundacji Polskiego Godła Promocyjnego "Teraz Polska", Natemat.pl