Wielkie słowo na wyjątkowy czas
Krzysztof Przybył
Trudne czasy usprawiedliwiają wielkie słowa, które w czasach spokoju bywają niemiłosiernie nadużywane. Tak, jak słowo odpowiedzialność. Dzisiaj ta odpowiedzialność jest kluczem nie tylko do zminimalizowania tragicznych skutków pandemii, ale też do tego, by jak najszybciej udało się odbudować normalność. A o tej odpowiedzialności łatwo mówić, lecz trudniej stosować ją w praktyce.
W europejskiej tradycji demokratycznej wolność nierozerwalnie wiąże się z odpowiedzialnością. Prawa wiążą się zawsze z obowiązkami, o czym dzisiaj nie wszyscy chcą pamiętać. A więc wolności obywatelskie, możliwość decydowania o przyszłości kraju, wpływ na życie publiczne – to wszystko może być wykorzystane dobrze tylko przy poczuciu odpowiedzialności. Wolność słowa, fundament demokracji, nie może dobrze funkcjonować bez odpowiedzialności za słowo.
W erze mediów społecznościowych łatwo zasiać panikę, podać w świat niesprawdzone informacje, które wywołają ogromne szkody. Cenzurowanie mediów (pod płaszczykiem walki z mową nienawiści czy fake newsami) jest zaś nieskuteczne, antydemokratyczne i niecelowe. Dlatego należy zastanowić się trzy razy, zanim puści się w eter szkodliwe treści. Nieważne, czy jest się dziennikarzem, czy anonimowym użytkownikiem sieci. Wszyscy jesteśmy zobowiązani do odpowiedzialności.
Czy to znaczy, że nie można krytykować? Jasne, że można. A nawet trzeba. Stan pandemii nie czyni urzędników i ustawodawcy wyłączonymi spod krytyki. Ale ta krytyka też powinna uwzględniać wyjątkowe okoliczności. Czyli dotyczyć jedynie sprawdzonych faktów, a nie pogłosek. Być dobrze uzasadniona i wolna od politycznych sympatii lub antypatii. A najważniejsze – musi służyć dobru wspólnemu. Krytykujący powinien dążyć nie do „trafienia” nielubianego polityka ale do tego, by jego uwagi odniosły pozytywny skutek.