Wyborcze propozycje dla przedsiębiorców: kilka ciekawych pomysłów, brak wielkiej wizji
Krzysztof Przybył: Wreszcie jest, proszę Państwa! Późno bo późno, ale temat przedsiębiorców pojawił się w kampanii wyborczej. Nie wiem jednak, czy sami przedsiębiorcy powinni być zadowoleni ze sposobu, w jaki politycy chcą zabrać się za ich bolączki. Bardzo mało konkretów, a bardzo dużo populizmu.
Obietnice zamiast debaty
Najprościej sytuację można ująć w następujący sposób: opozycyjna Lewica patrzy na przedsiębiorców jako element bardzo podejrzany, któremu trzeba mocno przykręcić śrubę, opozycyjna Koalicja Obywatelska obiecuje wiele, ale mało konkretnie, a rządzący PiS stara się od tematu uciec, powtarzając tylko, że firmy w Polsce w ostatnich ośmiu latach mają istne Eldorado. Konfederacja z kolei zniosłaby najchętniej w ogóle podatki, tworząc Eldorado do kwadratu.
Nie jest to, niestety, merytoryczna dyskusja nad konkretnymi bolączkami, a licytacja na obietnice. Mamy propozycję zniesienia wprowadzonych przez obecny rząd zasad naliczania składki na ZUS. Niewątpliwie wiele osób prowadzących działalność gospodarczą by się pod tym podpisało, ale czy jest to w ogóle realne? Lewica zapowiedziała, że takiej opcji nie poprze, wskazując, że nauczyciel na etacie płaciłby więcej, niż przedsiębiorca. Mamy też propozycję – akurat ze strony Trzeciej Drogi – stopniowego znoszenia zakazu handlu w niedzielę. Jednak ten temat przestał budzić u Polaków wielkie emocje, a przypomnieć należy, że o ile duże sklepy są zamknięte, to małe, w których za ladą stoi właściciel bądź jego rodzina, mogą być otwarte.
Co proponują partie?
Niewątpliwie ciekawym pomysłem jest propozycja zapłaty PIT przez przedsiębiorców dopiero po otrzymaniu płatności. Tak, podatki płacone „z góry” to dla mikro- i małych firm utrapienie. Tak samo, jak propozycja, by kontrole skarbowe mikroprzedsiębiorców nie mogły trwać dłużej, niż sześć dni w roku. Oba te pomysły w swoich „100 konkretach” zapisała Koalicja Obywatelska.
Co do propozycji PiS, to skupiają się one na pracownikach. Ale i przedsiębiorca znajdzie coś dla siebie: dofinansowanie do stworzenia stanowiska pracy zdalnej dla osoby do 30. roku życia. Reszta to hasła znane z ostatnich lat: repolonizacja, obrona energetyki węglowej… Słowem, jest sporo dla państwowych koncernów, bardzo mało dla prywatnych przedsiębiorców. Podobnie zresztą, jak w programie Trzeciej Drogi, gdzie oprócz wspomnianego odejścia od ograniczeń niedzielnego handlu pojawiły się hasła o przyspieszeniu inwestycji w OZE.
Konfederacji dobrowolny ZUS dla przedsiębiorców tudzież „proste i niskie podatki” to raczej hasła, niż poparte wyliczeniami konkrety.
Bez „big picture”
Czego brakuje? Nie ma „big picture”: wizji relacji państwo-przedsiębiorca. O taką wizję nie pokusił się od dawna nikt. Kwestia kontrolowania firm to przecież nie tylko ograniczenie czasu kontroli dla mikroprzedsiębiorców, ale zabezpieczenie przedsiębiorcy przed paraliżowaniem jego działalności na polityczne zlecenie i jasne zakreślenie granic kompetencji organów kontrolnych. Proste podatki? Ale i dzisiaj rządzący przekonują, że podatki są proste. I nie w prostocie lub jej braku główny problem, ale w ustawicznym dorzucaniu biznesowi kolejnych obciążeń, ukrywanych pod hasłem różnego rodzaju opłat i maskowanych na przykład troską o zdrowie konsumentów. Ograniczenia handlu w niedzielę? Jasne, trzeba analizować efekty ograniczenia i debatować, lecz czy postulujący zniesienie tych ograniczeń dysponują wiedzą na temat tego, jak owe ograniczenia wpłynęły na sytuację różnych firm? Sądzę, że nie.
Najpierw powinna być wizja, potem wynikające z niej konkrety. Tymczasem tego nie ma. I dlatego też przedsiębiorcy reagują na zgłaszane postulaty z umiarkowanym emocjami.
Źródło: blog Krzysztofa Przybyła, prezesa Fundacji Polskiego Godła Promocyjnego na portalu Salon24.pl