Krzysztof Przybył: Udane dyplomatyczne otwarcie roku
I to udane podwójnie. W wymiarze mniejszym i większym. Ten mniejszy to doroczna gala organizowana przez Krajową Izbę Gospodarczą z udziałem przedstawicieli polskiego rządu, samorządów i dyplomatów akredytowanych w Polsce. Ten większy to powrót do konstruktywnego dialogu z Francją i Niemcami.
Polska wraca do gry
To, co cieszyło podczas wystąpień na KIG-owskim wydarzeniu, to podkreślanie, że Polska się rozwija i nadal jest atrakcyjnym i dobrym partnerem w sferze gospodarczej. Cieszy fakt, że hasła o „Polsce w ruinie” i o fatalnym stanie, w jakim nasz kraj zostawił poprzedni rząd, zachowano na potrzeby bieżących politycznych sporów. Do dyplomatów poszedł jasny, klarowny przekaz: władza może się zmieniać, ale priorytety pozostają te same.
Dosłownie kilka dni wcześniej premier Donald Tusk złożył dwie ważne wizyty zagraniczne, w Paryżu i Berlinie. Towarzyszyło temu hasło odbudowy współpracy w ramach Trójkąta Weimarskiego. Cóż, Trójkąt Weimarski był i zapewne będzie bardziej hasłem, symbolem, niż konkretem, ale sygnał powrotu do normalnego dialogu z dwoma najważniejszymi państwami „starej Unii” można oceniać tylko pozytywnie.
Nie tylko atom
Nie trzeba oczywiście wyjaśniać, dlaczego dialog zawsze jest lepszy od obrzucania się oskarżeniami i zamykania na partnera. Ale można zrobić rachunek potencjalnych zysków, jakie może przynieść powrót do normalnej współpracy z naszym zachodnim sąsiadem i tradycyjnie bliską nam (historycznie i gospodarczo) Francją.
Kwestia numer jeden to oczywiście szansa na wspólne, silne stanowisko w kontekście rosyjskiego zagrożenia. Dzisiaj wszystkie trzy kraje mówią jednym głosem i trzeba, by ten wspólny głos zaowocował zdecydowanymi działaniami. Także w zakresie rozwiązywania problemów, które budzą dzisiaj jednakowy sprzeciw wśród rolników Polski, Niemiec i Francji. Inny ważny obszar to energetyka. Francja złożyła ofertę na budowę elektrowni atomowej, uwzględniającą zaangażowanie polskich firm i współfinansowanie projektu przez państwowy EDF. Jeszcze nie wybrano drugiej lokalizacji dla elektrowni w ramach programu rządowego i ta oferta jest cały czas na stole. A że EDF w stu procentach należy do państwa francuskiego, więc negocjacje mogą również obejmować dodatkowe, polityczne i gospodarcze, korzyści dla Polski. Z kolei niemiecka pomoc może być nam potrzebna, przynajmniej przez okres przejściowy, gdy będziemy zmuszeni wyłączać elektrownie węglowe, a atom jeszcze nie ruszy. Nasz system będzie musiał bilansować się importem energii.
Gra, z której się sami wykluczyliśmy
Kwestia trzecia, nie mniej ważna od pozostałych, to możliwość rzeczywistego wpływu na kierunek, w którym ewoluuje Unia Europejska. Rejtanowskie gesty i grożenie wetem nie mają żadnego praktycznego znaczenia. Jeżeli stosuje je państwo małe, mają znaczenie przynajmniej symboliczne. W przypadku kraju wielkości i potencjału Polski są po prostu świadectwem nieudolności dyplomatycznej. Teraz Polska będzie mogła ponownie włączyć się do gry. Będzie mogła szukać sojuszników, przekonywać, wpływać na bieg wydarzeń. To, że w ostatnich latach tego nie czyniła – cóż, nie czyniła tego na własne życzenie. Można z biegiem spraw się nie zgadzać, ale nie można ignorować otaczającej nas rzeczywistości.
Za rok będziemy mogli dokonać pierwszego bilansu tego nowego otwarcia. Wszystkim nam powinno zależeć, by był on korzystny nie w sferze miłych gestów i miłych słów, ale na płaszczyźnie realnych decyzji i osiągnięć.
Źródło Salon24.pl blog Krzysztofa Przybyła, prezesa Fundacji Polskiego Godła Promocyjnego