Polityka a konsultacje gospodarcze
Pierwsze tygodnie nowego Sejmu i kolejny poważny test dla sejmowej większości – czyli budzący kontrowersje projekt regulacji energetycznych. Okazuje się, że stara prawda pozostaje niezmiennie aktualna: brak konsultacji pomysłów polityków z przedsiębiorcami versus unikanie komplikacji przy ważnych i potrzebnych projektach.
Woda na młyn dla przeciwników farm wiatrowych
Inicjatywa budzi dwie główne kontrowersje. Pierwsza z nich dotyczy inwestycji w farmy wiatrowe, a druga – sposobu finansowania „zamrożonych” przez kolejne półrocze cen energii i gazu.
Ostatnie osiem lat dla energetyki wiatrowej są latami straconymi. Kończono inwestycje, na które uzyskano pozwolenia wcześniej, a nowe przedsięwzięcia zostały zamrożone. Tymczasem w polskim miksie energetycznym wiatraki są niezbędne – i w kontekście definitywnego odejścia od rosyjskich surowców, i w kontekście przestawiania naszej energetyki na zielone tory. Dopiero w tym roku, niedługo przed wyborami, poluzowano przepisy i zgodzono się na wznowienie inwestycji. O kilka lat za późno.
Nowy projekt zakłada znaczne ułatwienia dla takich inwestycji. Sama idea jest ze wszech miar godna pochwały. Tym bardziej, że Polacy przekonali się już do energetyki wiatrowej a obawy, które były rozpowszechnione jeszcze dekadę temu, dziś, między innymi dzięki większej świadomości społecznej, są znacznie mniejsze. Jednak nawet bardzo życzliwi OZE komentatorzy zwracają uwagę, że planowane ułatwienia mogą energetyce wiatrowej bardziej zaszkodzić, niż pomóc. Chodzi np. o obniżenie wymogów dotyczących ochrony przyrody i przepisy umożliwiające wywłaszczenia pod budowy farm. To zaś woda na młyn tych, którzy wiatrakami straszą. Farmy wiatrowe muszą być przecież nadal postrzegane jako szansa, a nie jako potencjalne zagrożenie!
Obawy giełdowych inwestorów
Druga z kontrowersji dotyczy planów sfinansowania zamrożonych cen energii i gazu z zysków, giełdowej spółki Orlenu – monopolisty w tej dziedzinie na rynku. Orlen chwali się wszem i wobec, że po połączeniu z Lotosem i PGNiG w globalnych rankingach spółek przeskoczył IBM i Airbusa, że jest jedną z największych europejskich firm energetyczno-paliwowych. Podkreśla rekordowe zyski i rekordowe dywidendy. Nie ma więc nic dziwnego w tym, że tak potężna spółka, w dodatku kontrolowana przez Skarb Państwa, swoimi potężnymi zyskami mogłaby i powinna się dzielić. Musimy jednak przy tym pamiętać, że część owych zysków, zgodnie ze strategią, jest przeznaczana na inwestycje w OZE. Także w farmy wiatrowe, w fotowoltaikę i w zwiększenie wydobycia potrzebnego Polsce gazu. Obłożenie jej zapowiadaną daniną może utrudnić te inwestycje, choć oczywiście do jeremiad polityków, że spółka zostanie ogołocona do cna, należy mieć zdrowy dystans. Orlen to spółka giełdowa, w której znaczną część akcji posiadają prywatne podmioty. Dlatego też na takie plany bardzo nerwowo reaguje giełda: spadły kursy akcji wielu spółek energetycznych. Akcjonariusze obawiają się, że politycy sięgną i do ich portfeli.
Kto pyta, nie błądzi (i stanowi lepsze prawo)
Ułatwienie inwestycji w farmy wiatrowe jest sprawą pilną i potrzebną. Tak samo koniecznością jest przedłużenie tarczy ochronnej przed wysokimi cenami prądu i gazu. Jednak wiadomo, co jest wybrukowane dobrymi chęciami. Metody, które nie zaszkodzą gospodarce i nie zburzą zaufania inwestorów i społeczeństwa, są równie ważne.
Dlatego powtarzam to, o co apelowałem wiele razy w minionych latach: drogie posłanki i drodzy posłowie, drodzy rządzący, sięgajcie po rady tych, którzy działają na rynku od lat! Nie wahajcie się pytać polskich przedsiębiorców, a konsultacje z nimi traktujcie nie jako formalność, ale jako szansę na uniknięcie błędów. To najlepsza droga do tego, by stanowione w Polsce prawo było znacznie wyższej jakości, tak jak wysokiej jakości są produkty i usługi nagradzane Godłem Teraz Polska, również z dziedziny OZE.
Źródło Salon24.pl, blog Krzysztofa Przybyła, prezesa Fundacji Polskiego Godła Promocyjnego