Wywiad z Miuoshem, Promotorem Polski ze Śląska 2024
Fundacja Polskiego Godła Promocyjnego „Teraz Polska” przyznała tytuły Promotor Polski ze Śląska.
W 2024 r. uhonorowani zostali: dr Jan Olbrycht, europoseł; prof. Andrzej Bochenek, kardiochirurg; Miuoush, raper i producent muzyczny; Bartłomiej Szewczyk, dyrektor Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu.
Wydarzenie odbyło się 8 maja 2024 r., w ramach Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach, z udziałem europosła prof. Jerzego Buzka, prezesa PTWP SA Wojciecha Kuśpika oraz prezesa Fundacji Krzysztofa Przybyła.
Rozmowę z Laureatem przeprowadził dyrektor Konkursu „Teraz Polska” Michał Lipiński w kongresowym studio ISBNews.
Michał Lipiński: Spotykamy się tuż po odebraniu przez pana statuetki Promotora Polski ze Śląska. Proszę opowiedzieć o swoich emocjach w związku z tym wydarzeniem?
Miuosh: Było mi bardzo miło, choć przyznam, że czułem się stremowany, nawet zawstydzony ze względu na obecność pozostałych laureatów, którzy mają wybitne osiągnięcia, a ich nazwiska funkcjonują w Polsce i na świecie od wielu lat. I nagle pojawia się między nimi koleś, który robi muzykę. Ja zawsze wolę sobie „odjąć” niż „dodać” i uważam, że nie jestem im równy i nie zasługuję na takie wyróżnienie.
ML: Na szczęście Kapituła nagrody zadecydowała inaczej. I nie ma w tym nic dziwnego, bo kultura daje największe efekty w promocji. Czy myślał Pan o swojej działalności muzycznej, jako czynniku promocji regionu i kraju?
MB: Przyznam, że nigdy nie zastanawiam nad odbiorem, tego co robię. Tworzę muzykę zgodnie z własnymi przekonaniami i własnym standardem emocjonalno-estetycznym. Dopiero po wydaniu albumu wiem, jakie przynosi on efekty. Współpracując z zespołem Śląsk miałem świadomość, że ich działalność artystyczna dociera poza granice kraju. Koncertują na całym świecie, to są w Brazylii, to w Nowym Jorku. Są wspaniałym przykładem promocji polskiej kultury. Widziałem też relacje zagraniczne pokazujące jak reagują ludzie słuchając naszego wspólnego koncertu, który odbył się w Katowicach w 2015 roku. Rzeczywiście, najbardziej nośną i międzynarodową, po polityce, formą promocji kraju jest muzyka, kultura i działania wokół kultury.
Mam jedno zastrzeżenie. Mogę tworzyć jedynie w języku ojczystym, gdyż uważam, że powinno się pisać w języku, w którym czuje się emocje. Nigdy nie odważyłbym się na stworzenie międzynarodowej wersji mojego projektu, bo bałbym się, że nie będzie to wiarygodne emocjonalnie. Jednocześnie nie bałbym się z niektórymi polskimi projektami jechać za granicę i powiedzieć: oto moja propozycja. Zobaczycie, że będzie fajna.
ML: Muzyka jest tak uniwersalnym medium, że dociera do wszystkich, niezależnie od języka, jakim posługuje się odbiorca. Dlatego taką siłę promocyjną ma kultura. Dlatego z pełną świadomością, żeby nie powiedzieć premedytacją, przyznajemy nagrody Promotora Polski w kategorii Kultura, żeby uświadomić, że każdy artysta promuje swój kraj poprzez własną twórczość. Wspomniał pan o zespole Śląsk. Wasz wspólny album z 2021 r. – „Pieśni Współczesne” – zaskoczył sporą grupę odbiorców przez nieoczekiwane połączenie muzyki ludowej i klasycznej z nowoczesnymi formami przekazu. Skąd taki pomysł?
MB: Ten pomysł kiełkował we mnie, od kiedy zaprosiliśmy zespół Śląsk na wspólny koncert w katowickim Spodku. Zobaczyłem wtedy wysiadających z autobusu członków zespołu – osoby na wskroś nowoczesne, w moim wieku lub młodsze, które z chwilą założenia stroju ludowego automatycznie, niemal bezwiednie, zmieniały swój wizerunek. Stawały się strażnikami tradycji, propagatorami kultury ludowej, dla której mają szacunek i estymę, a przede wszystkim wielką znajomość i pasję. Nie prezentują „cepelii”, ale sztukę na najwyższym artystycznym poziomie. Wtedy dostrzegłem w nich autentyczne przywiązanie do historii i tradycji. Uznałem, że warto ten obraz trochę odkurzyć i pokazać jego prawdziwą siłę, bo przedstawia on emocje współczesne, choć pisane lata temu. Dwa miesiące później, z okazji obchodów stulecia I Powstania Śląskiego poprosiłem zespół Śląsk o zaśpiewanie fragmentu pieśni górniczej, którą napisano po tragedii na terenie kopalni Kleofas, gdzie się wychowywałem. Już wtedy wiedziałem, że warto iść głębiej i nagrać cały album. Zrobiliśmy to, kiedy przyszła pandemia. A dziś jestem w trakcie miksowania drugiego krążka. Wiem, ile jeszcze jest wyporności w tym organizmie, ile pomysłów można zrealizować. Wiem, że mamy wszędzie otwarte drzwi, że ludzie na to czekają. Mam nadzieję stworzyć trylogię.
ML: Muzyka łączy pokolenia, a pan w projekcie ze Śląskiem pokazał, że można łączyć różne style muzyczne, różne spojrzenia na muzykę. I to jest wielka wartość, bo pozwala poszerzać horyzonty młodym ludziom, pokazując im, czym jest tradycja.
MB: Zawsze najbardziej doceniałem artystów, którzy starali się „cisnąć” międzygatunkowo, współpracowali z muzykami rockowymi, z muzykami ze sceny reagge. Sięgali po nieoczywiste rozwiązania. Traktowanie muzyki ponadgatunkowo, powoduje, że takie projekty pozostają z nami na dłużej. Bo nie chodzi o klepnięcie kolejnego albumu, do czego obliguje kontrakt z wytwórnią. Chodzi o to, żeby zrobić coś, co zostanie naprawdę zapamiętane. Całe życie chcę nagrać swoje The Dark Side Of The Moon, tylko nie wiem, czy to dopiero będzie, czy już się stało.