Będziemy musieli naszą gospodarkę odbudować
Krzysztof Przybył: W najnowszej historii Polski nie było takiej sytuacji: jednocześnie borykamy się z groźną pandemią, z ogromnymi protestami społecznymi wielu grup i z zapaścią gospodarczą. Wszystkie prognozy dotyczące PKB są w obliczu drugiej fali COVID-19 nieaktualne. Złoty traci na wartości z dnia na dzień i już poziom notowań osiągnął marcowe dno. Nie jest więc absurdalne pytanie: czy naszą gospodarkę będziemy musieli odbudowywać od podstaw? A jeśli już, to czy nie byłoby wskazane odbudowywać ją na nowych zasadach?
Prawda jest taka, że na drugą tarczę antykryzysową w skali tej, którą udało się wprowadzić wiosną, pieniędzy nie ma. I nie będzie. Natomiast drugi pełny lockdown, mimo niedawnych zapewnień polityków obozu rządzącego, staje się w pełni realny. Masowe manifestacje w Warszawie i całym kraju, Zaduszki mimo zamkniętych cmentarzy, Marsz Niepodległości w Warszawie – to wszystko bez wątpienia przyczyni się do skoku zachorowań.
Polska służba zdrowia jest od wielu, wielu lat, oględnie mówiąc, w nienajlepszej sytuacji. Skoro z drugą falą epidemii nie radzą sobie służby zdrowia bogatszych państw, to wiadomo, że należy być przygotowanym na najgorszy scenariusz. Im mniej wolnych łóżek, im mniej respiratorów, tym dotkliwsze będą obostrzenia. Niewykluczone, że nawet ostrzejsze, niż w marcu i kwietniu tego roku.
Gdyby jeszcze można było mieć nadzieję, że za dwa-trzy miesiące wszystko wróci do normy. Niestety, sytuacja jest nieprzewidywalna, zaś o wynalezieniu szczepionki na koronawirusa dużo się mówi, ale kiedy zostanie zatwierdzona i masowo wprowadzona – nie wiadomo. Przedsiębiorcy – ba, wszyscy zatrudnieni – mają podstawy do obaw. Gospodarka musi się przygotować na dłuższe funkcjonowanie w stanie skrajnej niepewności.
Nawet, gdybyśmy mieli potężne zasoby finansowe, to kolejne wersje tarcz będą tylko doraźną pomocą. Czas na głębokie, systemowe zmiany, przede wszystkim w myśleniu o gospodarce i relacjach państwa z przedsiębiorcami. Niestety, na razie nie ma powodów do optymizmu. Bo w trakcie szalejącej pandemii przyjmowane są regulacje niezwykle krytycznie przyjęte przez biznes – na przykład zmiany w opodatkowaniu spółek komandytowych tudzież „piątka dla zwierząt”. A za kilka tygodni wejdzie w życie opłata cukrowa, która i mocno obciąży kieszeń konsumentów, i postawi w trudnej sytuacji wielu producentów. W perspektywie kolejne obciążenia, związane z wprowadzeniem wymaganego przez unię systemu depozytowego dla opakowań plastikowych i szklanych. Innym, mało optymistycznym dla biznesu czynnikiem jest obowiązująca w obozie władzy doktryna, zgodnie z którą motorem rozwoju gospodarczego są wielkie koncerny kontrolowane przez Skarb Państwa, które należy łączyć w jeszcze większe grupy-molochy.
W nawet najgorszej sytuacji trzeba starać się dostrzec promyk nadziei. Stefan Starzyński we wrześniu 1939 pocieszał współpracowników, że „Warszawę dwa razy taką piękną odbudujemy”. Trzeba więc myśleć o tym, jak naszą gospodarkę odbudować dwa razy silniejszą. Prawdziwie wolnorynkową, dającą szansę na rozwój małym i średniakom. Gospodarkę, która rozwija się również dzięki dialogowi biznesu z decydentami. A przede wszystkim taką, której oszczędza się wstrząsów wynikających z częstej zmiany przepisów, z zaskakiwania nagłymi decyzjami. Trzeba już nie tylko o tym myśleć, ale zacząć działać!
Źródło Natemat.pl