Czy będzie pomoc dla polskich przedsiębiorców?
Krzysztof Przybył
Koronawirus, zanim jeszcze pojawił się w Polsce, już zaatakował polską gospodarkę. Nieszczęśliwie splata się to z wieszczonym przez ekspertów spowolnieniem gospodarczym w drugiej połowie roku. Jeżeli dodamy do tego różne mniejsze uciążliwości, będące dziełem ustawodawcy, to polscy przedsiębiorcy mają się czego bać. Czy w tym kontekście fetyszyzowany (ze względów kampanijnych) budżet bez deficytu nie powinien jednak być znowelizowany?
Nasza giełda od dłuższego czasu, mówiąc oględnie, nie bije rekordów transakcyjnych. W końcu lutego, w miarę rozprzestrzeniania się wirusa (a raczej towarzyszącej mu paniki) po Europie, zaczęła bić rekordy spadków. Należy przypuszczać, że w marcu sytuacja się ustabilizuje, niemniej nie będzie to oznaczało końca problemów dla naszej gospodarki.
Duże koncerny poradzą sobie. Mają zasoby, mają możliwości. Martwię się o koło napędowe gospodarki, czyli małe i średnie firmy. Te, które decydują nieraz o poziomie życia w „małych ojczyznach”. Te, które z reguły skazane są na siebie, bowiem nie stać ich na wynajęcie suto opłacanych lobbystów, którzy chodzą za zmianą prawa w Warszawie lub w Brukseli. Między innymi firmy, które produkują na eksport. Restrykcyjne regulacje w związku z groźbą pandemii wpływają na międzynarodowe relacje gospodarcze. Co gorsza, nikt nie wie, jak długo będą się one utrzymywać.