Duch polskości jest bardzo silny, niewiele trzeba, aby go obudzić
Dziś mija 74 rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. Przypomnijmy fragment wywiadu, jakiego udzielił magazynowi Teraz Polska Jan Komasa, reżyser filmu „Miasto 44”.
Kamil Broszko: Na ile „Miasto 44” jest filmem o Powstaniu Warszawskim, a na ile jest to uniwersalna opowieść o ocaleniu uczuć w obliczu zagłady? Czy podjął się pan tego tematu z poczucia misji, ekstrapolował własne emocje czy po prostu zafrapował pana mocny temat, duży budżet i swoboda twórcza?
Jan Komasa: Dla mnie zawsze był to film o spotykaniu w sobie nieznanego. Wszyscy bohaterowie zostają pozostawieni na granicy swoich dotychczasowych wyobrażeń i je przekraczają. Temat filmu został mi zaproponowany pod koniec 2005 r. przez Michała Kwiecińskiego, wtedy bardzo chciałem zrobić jakikolwiek projekt. Wcześniej nie sądziłem nawet, że kiedykolwiek będę robił kino historyczne, ponieważ historia jako taka nie interesowała mnie zbytnio.
KB: „Miasto 44” to temat z najnowszej historii Polski, do której wciąż pojawiają się odniesienia polityczne. Czy w ciągu ostatnich ośmiu lat ktoś próbował panu sugerować, jak film o Powstaniu powinien wyglądać, co powinni zobaczyć widzowie?
JK: Nikt mi nic nie próbował sugerować, ponieważ nikt chyba nie wierzył, że ten film powstanie, a nawet jeśli – nikt nie wierzył, że ja go zrobię. Nad tekstem najwięcej pracowałem z powstańcami i to oni mieli najsilniejszy wpływ na efekt końcowy. Zawsze jednak szanowali moje prawo do zrobienia filmu w takiej konwencji, która jest mi najbliższa.
KB: Gdyby miał pan nakręcić film globalny, ale zarazem autorski – o czym chciałby pan opowiedzieć światu? A może właśnie „Miasto 44” jest projektem globalnym?
JK: Zawsze myślałem o „Mieście 44” jako o projekcie globalnym. Uważam, że może zaciekawić uniwersalnego widza, niezależnie od tego, jak ważny jest ten temat dla nas i jak bliska jest nam ta historia. Obecnie pracuję nad wieloma różnymi historiami. Jednak na razie odpoczywam od dużych produkcji.
KB: Stał się pan ekspertem w dziedzinie Powstania Warszawskiego. Współtworzył pan przecież na bazie kronik dokumentalnych film „Powstanie Warszawskie”. Na ile tamte doświadczenia przydały się podczas realizacji „Miasta 44”?
JK: Praca nad filmem „Powstanie Warszawskie” oraz współpraca z Muzeum Powstania Warszawskiego były kluczowe przy tworzeniu „Miasta 44”. Doświadczyłem silnego wsparcia mentalnego. Wiedziałem, że mogę sobie pozwolić na więcej, będąc tak mocno zanurzonym w tych tematach. Mogłem być odważniejszy.
KB: Czy wnioski z obserwacji współczesnych Polaków można jakoś odnieść do przekonań, postaw i czynów, które ujawniły się w czasie Powstania Warszawskiego?
JK: Myślę, że współcześni ludzie, a w szczególności nastolatkowie są ludźmi ulepionymi z dzisiejszych wzorców, ale to tylko pozy. Czuję, że w razie zagrożenia walczylibyśmy o wolność i o godność tak, jak młodzi ponad 70 lat temu. My jesteśmy wychowywani podskórnie w duchu polskości, mamy to we krwi, czy tego chcemy, czy nie. Ten duch jest bardzo silny i niewiele potrzeba, by go obudzić.
KB: Do jakiego spektrum znaczeń we własnych interpretacjach odnosi pan pojęcie patriotyzmu?
JK: Dla mnie patriotyzm to chyba szacunek do świata, który nas urodził. Szacunek do miasta, do otoczenia, w którym się żyje. Szacunek do kultury, która nas otacza. Zdrowy szacunek. Jestem za otwartością i tolerancją. Tych dwóch rzeczy zabrakło bardzo w Niemczech przed wybuchem drugiej wojny światowej, a wojna była efektem tego braku. Tam patriotyzm przerodził się w rodzaj leczenia potwornych kompleksów. To już jest choroba.
Pełna treść wywiadu https://magazynterazpolska.pl/pl/a/duch-polskosci-jest-bardzo-silny-niewiele-trzeba-aby-go-obudzic