Strategia potrzebna od zaraz
Krzysztof Przybył
Warszawska wizyta prezydenta Trumpa wzbudziła olbrzymie emocje, a to, co przyniosła – czyli pewne deklaracje – po prawej stronie naszej sceny politycznej wywołały ogromny entuzjazm. Ale nie na miłych polskiemu sercu słowach chcę się skupić, tylko na deklaracji dotyczącej dostaw gazu LNG do Polski. Mocne potwierdzenie, że Stany Zjednoczone wesprą nasz kraj w polityce dywersyfikacji dostaw gazu, ma poważne znaczenie. Mam jednak wrażenie, że wszystko to odbywa się w myśl zasady „od szczegółu do ogółu”, a nie odwrotnie. Trochę tak, jakbyśmy najpierw wybierali okna i drzwi, a na później odkładali przygotowanie projektu domu.
Największą bolączką polskiej polityki w zakresie bezpieczeństwa energetycznego nie jest wcale uzależnienie naszej gospodarki od rosyjskiego gazu. Nic nie jest wieczne i to polityków głowa w tym, by owo uzależnienie stało się za czas jakiś tylko przeszłością. Do tego potrzeba –zarówno pieniędzy, jak również dobrych partnerów, ale przede wszystkim spójnej strategii. Tej zaś nie mamy, jeżeli przez strategię rozumieć nie dokumenty wydawane przez kolejne rządy i będące zbiorem deklaracji tudzież pobożnych życzeń, a kierunkowe założenia z myślą o ich realizacji przez kolejne dekady. Taka strategia musi być ponad politycznymi podziałami i stanowić efekt kompromisu między głównymi siłami politycznymi. Jak pokazuje praktyka, wcale nie chodzi o pogodzenie ognia z wodą. Jeszcze nie tak dawno, kiedy między PO i PiS istniał ostry spór, ale nie wojna na wyniszczenie, politycy obu partii udowadniali, że w kluczowych sprawach związanych z bezpieczeństwem energetycznym działają wspólnie. Przykładem może być arbitraż z Gazpromem, kiedy to europosłowie obu największych partii wspólnie wspierali w Brukseli nasz kraj.
O takiej strategii, a raczej jej braku, debatowali w minioną środę eksperci Instytutu Staszica, Dawid Piekarz i Jerzy Kurella. Pretekstem do spotkania była wydana przez dr Piekarza książka pt. "Polityka, strategia, siła". Jak przedstawia sam autor, jest to jedyne w swoim rodzaju opracowanie poświęcone kształtowaniu polityki bezpieczeństwa ekonomicznego i energetycznego w latach 2004-2014. Koncentruje się na kwestiach budowania siły ekonomicznej poprzez aktywne używanie odpowiednich strategii. Konkluzja książki i dyskusji nie napawa optymizmem: mamy zasoby, mamy możliwości, ale nie mamy strategii. Pisałem kiedyś a propos kolejnej reformy oświaty, że tak, jak każdy żołnierz w plecaku nosi ponoć marszałkowską buławę, tak też każdy kolejny minister edukacji nosi dyplom wielkiego reformatora. Dlatego co kilka lat mamy do czynienia z większą bądź mniejszą rewolucją oświatową. Podobnie rzecz się ma z energetyką. Mamy wizje, próby zawracania kijem Wisły, ale nie mamy długoletniej strategii. Chocholi taniec wokół energii jądrowej jest symptomatyczny dla tego stanu rzeczy. Decyzje, czy budujemy elektrownię atomową czy nie, zmieniają się jak w kalejdoskopie – nawet w czasie tej samej kadencji parlamentarnej.