Test przedsiębiorcy, czyli podejrzany prywaciarz pod lupą
Krzysztof Przybył
Nie łudźmy się, że fiskus wpadł na ten pomysł w trosce o osoby, które zmusza się do samozatrudnienia. Chodzi o wyższe podatki, bowiem liniowy PIT z działalności gospodarczej okazał się rozwiązaniem dogodnym dla wielu osób.
W legendarnym dzisiaj skeczu z Janem Kobuszewskim kierowca wywrotki pyta się młodego pomagiera, co zrobić, by zaoszczędzić na paliwie, które spala się, wożąc śnieg nad Wisłę. Młodzieniec wypala bez wahania: „przybliżyć Wisłę”. Ministerialni urzędnicy kombinują z uporem i od lat, jak skutecznie tę Wisłę przybliżyć. Bowiem inne, prostsze rozwiązania nie przychodzą im do głowy. Na przykład, skoro liniowy PIT budzi taki entuzjazm, wprowadzić podatek liniowy dla wszystkich.
Test przedsiębiorcy tylko z pozoru jest rozwiązaniem sprawiedliwym wobec tych, którzy pracują na etacie bądź mają innego rodzaju kontrakty i płacą wyższe podatki. Pomijam fakt, że plusom samozatrudnienia towarzyszą też i minusy (w stosunku do pracy na etacie). Na przykład taki, że czy są dochody, czy nie, co miesiąc trzeba odprowadzić taką samą, wysoką składkę na ZUS. Że trzeba prowadzić księgowość, wystawiać faktury. Że państwo co prawda gwarantuje liniowy PIT, ale nie gwarantuje stałych przychodów.