Wschodni ból głowy
O tym, co dzieje się za naszą wschodnią granicą przywykliśmy mówić wyłącznie w kategoriach politycznych. Niestety, znacznie rzadziej słychać opinie formułowane z ekonomicznego punktu widzenia. Dane są jednoznacznie pesymistyczne: polskie firmy ponoszą wielkie straty z powodu rosyjsko-ukraińskiego konfliktu. I to nie tylko na rosyjskim, lecz również na ukraińskim rynku. Czarno-biały obraz: Rosja blokująca import polskich produktów i Ukraina otwierająca podwoje, jest po prostu nieprawdziwy.
Najświeższe dane Głównego Urzędu Statystycznego pokazują olbrzymi spadek wartości polskiego eksportu do naszych wschodnich partnerów. Eksport na Ukrainę w styczniu i lutym br. był o 31,2% mniejszy, niż w analogicznym okresie roku poprzedniego i wyniósł niecałe 460 mln dolarów. Eksport do Federacji Rosyjskiej zmniejszył się w tym samym czasie o 39,7%, wynosząc 918 mln dolarów. Do kieszeni naszych przedsiębiorców nie trafiło zatem kilkaset milionów dolarów, które mogły i powinny tam trafić.
Rosja nakłada embargo na kolejne polskie produkty, ale i Ukraina utrzymuje zakazy importu. W ubiegłym roku głośny był zakaz sprowadzania polskiej wieprzowiny pod pretekstem występowania w Polsce ognisk afrykańskiego pomoru świń. Jednocześnie, choć więcej ognisk tej choroby występowało na Białorusi i w Rosji, ich ukraińskie embargo nie dotknęło. Z kolei część ukraińskich deputowanych forsuje zakaz eksportu drewna i tarcicy do Polski, co może silnie uderzyć w nasz przemysł drzewny.