Wybitna Polka - królowa polskiego sportu
Krzysztof Przybył
W ubiegłym tygodniu pożegnaliśmy Irenę Szewińską. Symbol tego, co najbardziej wzniosłe i szlachetne w sporcie ostatnich dekad. Zamknął się ważny rozdział historii polskiego sportu. I jeżeli miałbym wskazać sportowca, który swoimi sukcesami, ale i swoją całą życiową drogą wniósł ogromny wkład do budowy pozytywnego wizerunku Polski, do rozbudzania na świecie zainteresowania naszym krajem – to będzie to niewątpliwie pani Irena.
Trudno jest osiągnąć światowy sukces w sporcie, lecz jeszcze trudniej zapewnić sobie pozycję legendy – już za życia. Irenie Szewińskiej udało się i jedno, i drugie. W czasach, gdy wzdychaliśmy do wolnego świata, Ona dawała nam powiew tej wolności i dumy z Polski. Dzięki jej sukcesom polski hymn wielokrotnie rozbrzmiewał na arenach lekkoatletycznych całego świata.
Ci, którzy mieli zaszczyt znać Panią Irenę podkreślali, że jej najbardziej rzucającą się w oczy cechą była skromność. Skromność i życzliwość. Cóż, reprezentowała to pokolenie sportowców, którzy w swoich sukcesach nie widzieli drogi do zdobycia milionów, bo też i kilkadziesiąt lat temu sport był pasją i poświęceniem, a nie intratnym zajęciem. Była prawdziwą idolką nie tylko dla milionów kibiców (i nie tylko starszego pokolenia!), ale również dla kolejnych pokoleń polskich lekkoatletów.