Wychodzimy z kompleksów
Na wielki sukces trzeba często czekać długo, nawet bardzo długo. Ale satysfakcja jest ogromna, szczególnie, jeśli do tego sukcesu dołożyło się własną cegiełkę. A Fundacja Polskiego Godła Promocyjnego „Teraz Polska” przez ćwierćwiecze swojej aktywności dołożyła, jak sądzę, niejedną. Badania, zacytowane w ubiegłym tygodniu przez „Rzeczpospolitą” pokazały, jak bardzo Polacy przywiązują wagę do pochodzenia produktu. To, co na początku funkcjonowania wolnego rynku zniechęcało niejednego konsumenta do kupna, teraz stanowi atut. Polacy są dumni z jakości polskich produktów, chcą kupować to, co polskie i – co istotne – czynią to świadomie.
Na początek przypomnę krótko – szczególnie młodszym czytelnikom - dzieje zmagań o uznanie polskich marek. Przełom lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia to zachłyśnięcie się tym, co zachodnie. Bardzo często – najgorszą tandetą. Cóż, określenie „polska jakość” miało wydźwięk nawet nie ironiczny, a wręcz szyderczy. Ciężka praca polskich przedsiębiorców doprowadziła do tego, że dekadę później o „polskiej jakości” mówiono już bez złośliwego uśmiechu. A nawet zaczęto mówić z podziwem.
Potrzeba było wielu lat, by polscy konsumenci nie tylko przekonali się, że to, co rodzime, też można włożyć do koszyka w sklepie, lecz zaczęli świadomie wybierać polskie produkty i usługi. Dlatego, że są dobre; dlatego, że w ten sposób tworzy się miejsca pracy; również dlatego, że skoro chcemy, by polskie produkty podbijały obce rynki, najpierw muszą odnieść sukces na własnym podwórku. Bodaj najszybciej taką świadomość udało się zbudować u nabywców produktów spożywczych. W efekcie od lat sieci handlowe za magnes mający przyciągać klientów uznają nie tylko cenę, lecz i pochodzenie produktu.
A teraz do rzeczy. W sondażu Ceneo.pl dla „Rzeczpospolitej” ponad połowa respondentów zadeklarowała, że preferuje krajowe produkty – niezależnie od ich rodzaju.